Marcin Romanowski: W Budapeszcie gram biednego obcokrajowca

i

Autor: SE/Paweł Dąbrowski Marcin Romanowski: W Budapeszcie gram biednego obcokrajowca

Byliśmy u Romanowskiego w Budapeszcie

Spowiedź Marcina Romanowskiego! "W Budapeszcie gram biednego obcokrajowca" [TYLKO U NAS]

2024-12-30 21:00

Marcin Romanowski przed prokuratorskimi zarzutami i Europejskim Nakazem Aresztowania ukrywa się w Budapeszcie. Tylko z nami spotkał się w węgierskiej stolicy, by opowiedzieć, jak wygląda jego życie i jak udało mu się wyjechać z Polski. Okazuje się, że Węgrzy nie zostawili go w tym samego. Poniżej ekskluzywny wywiad z posłem PiS i byłym ministrem sprawiedliwości, który ma azyl polityczny na Węgrzech.

Spis treści

  1. Romanowski: Nie dostaję pieniędzy od węgierskiego rządu
  2. Tak były wiceminister sprawiedliwości gra biednego obcokrajowca
  3. "Szymon Hołownia to w ogóle śmieszny człowiek"
  4. Ucieczka z Polski, podróż na Węgry i wniosek o azyl
  5. Romanowski: Węgrzy prosili, bym wyjeżdżając z Polski, nie korzystał z telefonu
  6. "Nie chcę kozaczyć, ale nie jestem jakoś specjalnie strachliwy"
  7. Marcin Romanowski wprost: W Polsce nie możemy liczyć na uczciwy wymiar sprawiedliwości

Romanowski: Nie dostaję pieniędzy od węgierskiego rządu

„Super Express”: – Gdzie pan mieszka w Budapeszcie? Coś pan wynajmuje czy może to rządowe mieszkanie pod specjalną ochroną?

Marcin Romanowski: – Wynajmuję mieszkanie na rynku. Dzięki pomocy węgierskich znajomych udało mi się szybko znaleźć mieszkanie. Zależało mi na tym, aby mieć je przed świętami.

– Wynajął pan kawalerkę czy jakiś większy lokal?

– To spore dwupokojowe mieszkanie w starej kamienicy. Przechodzi niewielki remont, bo trzeba coś odmalować. Nie jest to wielki apartament, o którym pojawiały się w prasie informacje. Nie jest to jakiś luksus od kuzyna Orbana, jak gdzieś czytałem.

– Ceny mieszkań są na Węgrzech podobne do polskich?

– Powiedziałbym, że ceny są dość zbliżone do cen warszawskich. W Warszawie trzeba zapłacić ok. 4 tys. zł za mieszkanie. I w Budapeszcie też się płaci mniej więcej tyle.

- I tyle pan płaci za swoje mieszkanie?

- Tak, mniej więcej tyle.

– Czy węgierski rząd wypłaca uchodźcom jakąś zapomogę?

– Otrzymałem ochronę prawną od państwa węgierskiego, ale we wszystkich kwestiach oczywiście trzeba sobie radzić samemu. Pomocy finansowej na razie nie potrzebuję, ale korzystam z pomocy językowej węgierskich znajomych, żeby gdzieś pójść np. do urzędu i coś załatwić, bo nie zawsze da się tu dogadać po angielsku.

Tak były wiceminister sprawiedliwości gra biednego obcokrajowca

– Uczy się pan węgierskiego?

– Jeszcze się nie przełamałem, żeby powiedzieć „dzień dobry” lub „dziękuję” po węgiersku. Jeszcze gram biednego obcokrajowca, który sobie nie radzi, co też ma swoje dobre strony w codziennym funkcjonowaniu, bo wszyscy są bardziej mili i tolerancyjni, gdy słyszą jakieś głupie pytania. Google Translator pomaga mi w sklepie czy w instytucji, gdzie jakieś trudniejsze słowo trzeba wyrazić. Potrzebuję jeszcze czasu, aby przełamać się i zacząć komunikować się również po węgiersku.

– Zamierza pan zrezygnować z polskiego obywatelstwa?

– Nie, oczywiście nadal jestem obywatelem Polski, nadal jestem posłem do polskiego parlamentu. Chociaż jestem tu na uchodźstwie, to nadal działam i będę działał dla mojego regionu, dla wschodniej Lubelszczyzny. Moje biura są otwarte, jestem w kontakcie z moimi współpracownikami, ludzie tam przychodzą, pytają. Organizujemy też spotkania, różnego rodzaju interwencje, działania.

– Czyli chce pan nadal pracować jako poseł?

– Działam jako polski poseł, bo to jest pewne zobowiązanie na arenie ogólnopolskiej i międzynarodowej. Teraz głównie zajmuję się odpowiadaniem na różnego rodzaju brutalne i ordynarne ataki ze strony różnych polityków koalicji 13 grudnia, ale też będę działał na arenie międzynarodowej na rzecz Polski. Bo należy tę władzę, która jest bezprawna w swoim działaniu i - nie waham się użyć tego słowa - wręcz przestępcza, jak najszybciej odsunąć od rządzenia.

– Jak pan chce to zrobić?

– Przed nami wybory prezydenckie, kluczowe dla przyszłości całej Polski. Chodzi o to, czy uda się koalicji 13 grudnia domknąć ten bezprawny system. Mając prezydenta będą w stanie „zalegalizować” całe swoje bezprawie, które popełnili w ciągu tego roku i na przyszłość zorganizować nam systemowe prześladowania polityczne opozycji oraz Kulturkampf. To jest ich zamiar - doprowadzić do likwidacji polskiej państwowości.

Poniżej zobaczycie zdjęcia Marcina Romanowskiego w Budapeszcie, a dalsza część wywiadu pod galerią:

Otrzymałem ochronę prawną od państwa węgierskiego, ale we wszystkich kwestiach oczywiście trzeba sobie radzić samemu. Pomocy finansowej na razie nie potrzebuję, ale korzystam z pomocy językowej węgierskich znajomych - mówi były wiceminister sprawiedliwości.

"Szymon Hołownia to w ogóle śmieszny człowiek"

- A propos pańskiej aktywności poselskiej... Marszałek Hołownia szuka sposobu, by wstrzymać panu poselską pensję. Uznaje bowiem, że pańska ucieczka z kraju oznacza sprzeniewierzenie się ślubowaniu poselskiemu.

- Nie przejmuję się takim pajacowaniem. Szymon Hołownia to w ogóle śmieszny człowiek. Ktoś, kto nie skończył nawet Collegium Humanum, będzie organizować takie niepoważne akcje. Zająłby się czymś poważniejszym. Szczerze mówiąc, nie miałem jeszcze czasu, mówiąc kolokwialnie, ogarnąć spraw związanych ze wszystkimi tymi uposażeniami poselskimi. Na pewno nie mam zamiaru korzystać z czegoś, na co nie zapracuję. Natomiast jeśli mamy takie działania władz, to tylko potwierdza to, że decyzja węgierskich władz, iż mamy w Polsce prześladowania polityków opozycji, jest tym bardziej zasadna.

– Węgierski premier Viktor Orban powiedział, jeśli chodzi o azyl polityczny, to pański przypadek nie będzie zapewne ostatnim. Czy pan wie, kto może być następny?

– Co do kolejnych osób, które mogłyby uzyskać – podobnie jak ja – ochronę prawną na Węgrzech, to rzeczywiście patrząc na to, co się dzieje w Polsce, należy mieć obawy, że kolejne osoby będą prześladowane.

– Czy to będzie np. pan Zbigniew Ziobro albo Daniel Obajtek?

– Proszę wybaczyć, jeżeli chodzi o stronę węgierską, to ja nie mam dostępu do takich informacji, czy ktoś w tym momencie o taką pomoc się ubiega.

– Ale rozmawia pan z kolegami.

– Oczywiście, natomiast nie dzieliłem się z moimi kolegami, znajomymi czy rodziną tą chęcią poproszenia o azyl, żeby nie narażać nikogo na jakieś zagrożenie. Domyślam się, że tak samo postępują inni. Są pewne dyskrecjonalne działania państwa węgierskiego i trudno oczekiwać, żeby ktoś ze strony administracji węgierskiej dzielił się tego typu informacjami.

Przed nami wybory prezydenckie, kluczowe dla przyszłości całej Polski. Chodzi o to, czy uda się koalicji 13 grudnia domknąć ten bezprawny system. Mając prezydenta będą w stanie „zalegalizować” całe swoje bezprawie, które popełnili w ciągu tego roku i na przyszłość zorganizować nam systemowe prześladowania polityczne opozycji oraz Kulturkampf - mówi Marcin Romanowski w rozmowie z "Super Expressem".

Ucieczka z Polski, podróż na Węgry i wniosek o azyl

– A jak było z pana ucieczką z Polski? Jak długo pan czekał na decyzję o przyznaniu azylu?

– Wyjechałem już w weekend, przed decyzją aresztową, która zapadła w poniedziałek, 9 grudnia, więc to nie była żadna ucieczka. Nie pamiętam dokładnie, kiedy przyjechałem do Budapesztu. Natomiast wniosek o azyl złożyłem przy okazji wcześniejszej wizyty w odpowiednim urzędzie do spraw cudzoziemców. To było 40 stron, po angielsku, z uzasadnieniem, które przedstawiało zarówno przykłady naruszeń prawa, wręcz przestępczości wręcz rządowej, która dzieje się w Polsce od grudnia 2023 r., aż po opis mojej sprawy: bezpodstawność 11 zarzutów, które mi postawiono i wiele naruszeń prawa, łącznie z bezprawnym pozbawieniem wolności.

– Długo pan czekał na rozpatrzenie tego wniosku?

– Kiedy poinformowałem, że jednak przyjeżdżam do Budapesztu, to decyzja była już gotowa. Natomiast trudno powiedzieć, ile trwało rozpatrywanie mojej sprawy, bo też nie mam takiej wiedzy.

– Jak wyglądała podróż na Węgry?

– Można się poruszać w ramach Schengen bez żadnego problemu. Podróż na Węgry trwa kilka godzin, więc normalnie przekroczyłem granicę. Nie będę może opisywał szczegółów, jakim samochodem i gdzie, bo po co ułatwiać przestępcom robotę. Niech się trochę postarają.

Romanowski: Węgrzy prosili, bym wyjeżdżając z Polski, nie korzystał z telefonu

– Czy zaopatrzył się pan w gotówkę i wyłączył telefon? Wyjął pan kartę SIM, żeby zniknąć z radaru służb?

– Byłem poproszony przez Węgrów, żeby nie używać telefonu, żeby nie odpowiadać na różnego rodzaju ataki i żeby nie informować o tym, dokąd zmierzam. Nie jest to – jak mi się wydaje – nic zdrożnego czy zaskakującego, że strona węgierska chciała jako pierwsza zakomunikować swoją decyzję ws. mojego azylu, żeby uniknąć odkrywania kart, czy by uniknąć nawet konieczności kłamania.

– Czyli nigdzie się pan nie ukrywał? Ani w Opus Dei, ani w klasztorach? Po prostu dostał pan decyzję w Budapeszcie, że otrzymuje pan status azylu politycznego i może pan wyjechać?

– Sytuacja z przeszukaniem klasztorów w Lublinie jest zupełnie absurdalna. Trudno to w jakikolwiek racjonalny sposób wyjaśnić. Zastanawiam się, czy wręcz ci ludzie sami nie spreparowali doniesień o moim pobycie, które mogłyby uprawdopodobnić podstawy do wniosku o Europejski Nakaz Aresztowania i czerwoną notę Interpolu.

Nie przejmuję się takim pajacowaniem. Szymon Hołownia to w ogóle śmieszny człowiek. Ktoś, kto nie skończył nawet Collegium Humanum, będzie organizować takie niepoważne akcje. Zająłby się czymś poważniejszym - ocenia ostro Marcin Pawłowski w rozmowie z dziennikarzem SE.

"Nie chcę kozaczyć, ale nie jestem jakoś specjalnie strachliwy"

– Czy po objęciu władzy przez rząd koalicyjny czuł się pan w jakiś sposób zagrożony?

– Trudno odpowiedzieć, na takie pytanie, bo ja nie chcę kozaczyć, ale nie jestem jakoś specjalnie strachliwy. Wchodząc w politykę, wiedziałem, na co się pisze. Zresztą jak się walczy z bandytami, trzeba się liczyć również z bandyckimi metodami stosowanymi wobec siebie. Moi znajomi zwracali uwagę, że skoro jest to śledztwo, zapewne jest obserwacja itd., więc trzeba było się z tym liczyć. Może nie jestem jakoś specjalnie spostrzegawczy, więc jakoś specjalnie na to nie zwracałem uwagi.

– Wiemy, że doszło do nieprawidłowości przy zatrzymaniu i przesłuchiwaniu księdza Michała O., który, podobnie jak pan, ma zarzuty dotyczące Funduszu Sprawiedliwości. Czy pan podczas zatrzymania również doświadczył szykan?

– Były pewne działania, takie jak chociażby rewizja osobista, rozbieranie się do naga czy wyprowadzenie w kajdankach, które były nadmiarowe. Ja się na tym może specjalnie nie koncentruję, ale myślę, że wszyscy powinniśmy bardzo mocno akcentować nie tyle nieprawidłowości, co nieludzkie traktowanie, bo to potwierdza raport Rzecznika Praw Obywatelskich i naruszenie innych praw i wolności, bo to jest rzecz zupełnie karygodna i dla tej władzy wręcz wołająca o pomstę do nieba. Jak to jest, że w sprawie ewidentnie politycznej, którą zajmuje się premier, minister sprawiedliwości i wszyscy ministrowie dochodzi do niehumanitarnego traktowania? Za takie coś w normalnym państwie powinny polecieć głowy ministrów, łącznie z samym premierem, bo to była ustawka. Raport pokazuje jedno.

Byłem poproszony przez Węgrów, żeby nie używać telefonu, żeby nie odpowiadać na różnego rodzaju ataki i żeby nie informować o tym, dokąd zmierzam. Nie jest to – jak mi się wydaje – nic zdrożnego czy zaskakującego, że strona węgierska chciała jako pierwsza zakomunikować swoją decyzję ws. mojego azylu, żeby uniknąć odkrywania kart - mówi Romanowski dla "Super Expressu".

Marcin Romanowski wprost: W Polsce nie możemy liczyć na uczciwy wymiar sprawiedliwości

- Co takiego?

- Że w Polsce nie możemy liczyć na uczciwy wymiar sprawiedliwości. Sędzia, która oddaliła te wszystkie zarzuty ewidentnie była na pasku politycznym. Sędzia pytała ABW, prokuraturę, służbę więzienną o podejrzenia w stosunku do nich. Żaden sąd międzynarodowy nie przyjmie wersji przedstawionej przez funkcjonariuszy ABW, jeżeli oni powiedzą, że nie mają nagrań. Jak nie macie nagrań, to znaczy, że fakty przemawiają przeciwko wam, bo je schowaliście po prostu, albo zniszczyliście. No taka jest normalna praktyka organów międzynarodowych, a polskie sądy postąpiły w tym przypadku jak sądy pod rządami Łukaszenki czy Putina i takie są w tej sprawie fakty.

– No dobrze, a czym będzie się pan zajmował na Węgrzech?

- Planów jest wiele. Trzeba podejmować decyzje i wybierać te, które będą najlepsze, najskuteczniejsze, żeby tę moją misję właśnie tutaj nad Dunajem, nad tym uchodźstwie jako poseł polskiego parlamentu realizować w sposób najlepszy, najbardziej skuteczny dla Polski i Polaków. Na pewno będę trochę zajmował się badaniami naukowymi. Nigdy nie sądziłem, że znowu aktualne będą moje badania z doktoratu, z niemieckiej magisterki dotyczące właśnie rozliczania państwa bezprawia, ale teraz już nie będzie to czysto teoretyczne rozważanie, ale pewna aplikacja o charakterze praktycznym.

– Czy pewne wnioski z tej pana pracy będą płynęły do jakichś międzynarodowych instytucji w formie skarg?

– Akurat w tej kwestii w mniejszym zakresie, bo to bardziej na potrzeby polskie. Trzeba przygotować pewne narzędzia prawne, żeby posprzątać po tym bałaganie i bezprawiu, kiedy ten rząd w końcu upadnie. A każdy reżim kiedyś się kończy, a ten myślę, że upadnie szybciej niż nam wszystkim się wydaje.

Rozmawiał: Szymon Szadkowski

W Polsce nie możemy liczyć na uczciwy wymiar sprawiedliwości. Sędzia, która oddaliła te wszystkie zarzuty ewidentnie była na pasku politycznym. Sędzia pytała ABW, prokuraturę, służbę więzienną o podejrzenia w stosunku do nich. Żaden sąd międzynarodowy nie przyjmie wersji przedstawionej przez funkcjonariuszy ABW, jeżeli oni powiedzą, że nie mają nagrań - ocenia Marcin Romanowski.

Sonda
Czy Marcin Romanowski powinien oddać się w ręce polskiego wymiaru sprawiedliwości?
Romanowski - wywiad
DUDEK o polityce
CO WYDARZYŁO SIĘ W 2024? PODSUMOWANIE ROKU PROF. DUDKA!| DUDEK o polityce cz. 1