- Powinni w niej zasiadać specjaliści zajmujący się przeciwdziałaniem wykorzystywaniu seksualnemu dzieci. Tymczasem przez ostatnie lata PiS żyje w symbiozie z Kościołem katolickim, do którego płynie ocean pieniędzy. W zamian może liczyć na poparcie głoszone z ambon. Takie głosy jak księdza Isakowicza-Zaleskiego sprzeciwiające się tej sytuacji są niestety w głębokiej mniejszości – mówi poseł Lewicy i dodaje, że PiS zwyczajnie boi się rozpoczęcia prac. - Partia rządząca przestraszyła się księdza, który jest niezależny, który nie boi się mówić tego co myśli o swoich kolegach biskupach – twierdzi Śmiszek. - Sama idea tej komisji jest kompromitacją idei o rozliczeniu grzechów pedofilii. Jest parodią. Jest parodią tego typu komisji działających w Niemczech czy w Australii. Nie może nic. Może tylko rozpatrywać wpływające zgłoszenia. A prokuratura wydała okólnik według którego zaleca się traktowanie pedofilii w Kościele „z delikatnością i szacunkiem”. To sojusz tronu i ołtarza, rozmywanie problemu – podsumowuje Śmiszek.
Co ciekawe zgadza się z nim ks. Isakowicz-Zaleski, który w programie „Super Raport” przyznał, że na odrzucenie jego kandydatury naciskał abp. Marek Jędraszewski, a „polski Kościół nie rozliczy się ze swoich grzechów, dopóki nie dojdzie w nim do zmiany pokoleniowej”.