Michał Falzmann był śledczym. Karierę zaczynał w jednej ze stołecznych skarbówek. Na trop afery FOZZ trafił podczas kontroli firmy Universal. O swoich ustaleniach poinformował prasę, co zaowocowało przeprowadzeniem kontroli przez NIK, która wykazała szereg nieprawidłowości, w tym nadużycia w transakcjach finansowych. Dla rodziny Falzmanna to był trudny czas. - Pamiętam anonimowe pogróżki, które dostawali rodzice. Przez dwa tygodnie nie chodziliśmy w ogóle do szkoły. Ja byłam wtedy w szkole podstawowej. Grożono śmiercią nie tylko tacie, ale całej naszej rodzinie. Wracaliśmy z wyjazdów czy wakacji i znajdowaliśmy mieszkanie w dziwnym nieładzie. Wszystkie dokumenty były przetrzepane, książki leżały na podłodze, wtyczki były obcięte nożyczkami. To były sygnały, żeby tata zostawił tę sprawę. Nie zostawił i skończyło się tak, jak się skończyło – przytacza słowa jego córki i korespondentki TVP, Zuzanny Falzmann, Onet.
W lipcu 1991 roku Marek Falzmann zwrócił się do Narodowego Banku Polskiego o udostępnienie informacji o transakcjach na kontach FOZZ. Jeszcze tego samego dnia został odsunięty od sprawy, a krótko potem, 18 lipca, zmarł na atak serca. W 30. rocznicę jego śmierci Zuzanna Falzmann dodała na Twitterze poruszający wpis.
- Dzisiaj mija 30 lat od śmierci mojego Taty. Jako inspektor NIK Michał Falzmann wykrył system grabieży finansów państwa na gigantyczną skalę. Miał świadomość grożącego mu śmiertelnego niebezpieczeństwa ale nie przerwał pracy. Oddał życie za prawdę. Mój Bohater. R.I.P. – napisała.