"Super Express": - Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaatakował na wiecu w Łomży zwolenników KOD. Po co Kaczyńskiemu takie wypowiedzi?
Sławomir Sierakowski: - Politycy opozycji czasem pozwalają sobie na ostry styl, ale gdy dochodzą do władzy, starają się wypowiadać ostrożniej. Jarosław Kaczyński to jest odwrotny przypadek. Wyzywanie bez przerwy przeciwników od komunistów i złodziei albo - jak tym razem - odmawianie polskości i zarzucanie zdrady wszystkim poza zwolennikami PiS to niespotykany przypadek wśród polityków głównego nurtu.
- Pomimo słów prezesa Kaczyńskiego, że PiS nie cofnie się przed niczym, partia rządząca wciąż utrzymuje wysokie poparcie w sondażach.
- Zdarza się w innych państwach, że skrajni politycy zachowują się tak jak Kaczyński, ale stanowią tam margines, a Kaczyński rządzi krajem. To osłabia Polskę, zniechęca do nas, stawia nas jako negatywny przykład tego, co może się stać z demokracją liberalną, jeśli się wykolei.
- Co musi się stać, żeby PiS stracił poparcie?
- Kaczyński potwierdza, że nie ma w sobie za grosz pragmatyzmu niezbędnego do rządzenia dużym krajem. Przecież musi być świadomy, że taki styl nie spodoba się ludziom, którzy nie należą do jego żelaznego elektoratu. Jeśli gotów jest zrażać do siebie wszystkich pozostałych, to tak jakby nie liczył się z tym, że stoi nad nim prawo i demokracja. To, że krytykuje największy dziś ruch społeczny w Polsce, nie wywoływałoby zdziwienia. Przeraża to, jak atakuje.
- Pana zdaniem KOD zyska na sile po wypowiedziach Jarosława Kaczyńskiego?
- To nie może się podobać nawet tym, którzy się nie angażują w KOD i mają do niego zdystansowany stosunek. Jest to przecież ruch pokojowy i ponadpartyjny. Choć marsze i demonstracje gromadzą aż 20 do 80 tys. ludzi, to nie dochodzi tam do żadnych incydentów ani przemocy. Są przeciwieństwem marszów narodowców, które kończą się dewastacją miasta. I tych pokojowo nastawionych ludzi z KOD Kaczyński wyzywa od najgorszych Polaków. Antagonizując społeczeństwo, prezes odwala kawał dobrej roboty dla Moskwy, której nic tak nie cieszy jak kłopoty państw rozbijających jedność własnego społeczeństwa i jedność Unii, czym Kaczyński i Waszczykowski też się intensywnie zajmują.
Czytaj także: Sierakowski: Merkel może czuć się oszukana