Po tym, jak sąd w listopadzie skazał Nowaka na 20 tys. zł grzywny za to, że nie wpisał do oświadczenia majątkowego luksusowego zegarka, polityk zapowiedział, że odejdzie z Sejmu. Formalnie nastąpiło to z początkiem stycznia. Co dalej? Tego Nowak już nie ujawnia. Od wydania oświadczenia w sprawie rezygnacji z polityki, były minister transportu nie pokazuje się publicznie. Wiadomo, że będzie się od niekorzystnego wyroku odwoływał. - Będę do końca bronił swojego dobrego imienia – zapowiedział wtedy Nowak.
Zobacz: Tusk "napracował się" trzy tygodnie i już pojechał na urlop do Włoch! Kto bogatemu zabroni?
Decyzja o odejściu z polityki Nowaka, będzie miała dla niego przede wszystkim skutki finansowe. Przez dziesięć lat polityk PO zarobił na sejmowych i ministerialnych posadach ok. 1,5 miliona złotych. Polityk Platformy pojawił się w Sejmie w 2004, zastępując Janusza Lewandowskiego, który został wtedy europosłem. Od tamtej pory, aż do końca grudnia 2014 zarabiał jako poseł, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera, prezydencki minister oraz jako minister transportu.
Co ciekawe, przez te lata jego pensja nie schodziła poniżej 10 tys. zł. Jako poseł zarabiał 10,5 – 12,5 tys. zł miesięcznie; jako sekretarz stanu w KPRM ok. 11-12 tys. zł; jako prezydencki minister ok. 12 tys. zł, a w resorcie transportu mógł liczyć na ok. 12-14 tys. zł. Jak wynika z jego oświadczenia majątkowego z czerwca 2004 r. -miał 700 euro oszczędności, lokatę terminową na 5 tys. zł, mieszkanie 54 m.kw warte 150 tys. zł i miał kredyt na 40 tys. zł. Dziesięć lat później miał już 70 tys. zł oszczędności; 2,5 tys. euro; mieszkanie 139 m.kw warte 700 tys. zł, kredyt na pół miliona złotych i zegarek Ulysse Nardin, który przyniósł politykowi pecha...
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail