"Super Express" kilka dni temu informował o zdesperowanych prokuratorach, którzy z powodu nędzy szykują protest. Ma on polegać na dwudniowym nieprzesłuchiwaniu świadków i podejrzanych. Wczoraj portal wyborcza.pl przekazał interesujące przypadki prokuratorskiej biedy.
Jeden ze śledczych skarży się, że jest zmuszony do wykorzystywania prywatnego samochodu do celów służbowych i płacenia za benzynę, inny, że w jego prokuraturze nie ma nawet na długopisy. Sytuacja, w której prokuratorzy, czyli osoby reprezentujące bezpośrednio państwo, nie mogą wykonywać prawidłowo swoich obowiązków, jest dla tego państwa niebezpieczna. Tak można by pomyśleć, ale wiadomo przecież, że dziś wszyscy muszą zaciskać pasa, bo w Polsce trwa permanentny kryzys od zakończenia wojny.
Której wojny? Którejkolwiek! Co za różnica?
Dla prokuratorów mam jednak dobrą informację. Państwo będzie tak czy siak działać. Podstawą naszego państwa nie są przecież sprawnie działający urzędnicy, tylko zadowoleni swojacy, którzy trzymają z kim trzeba i w razie czego podtrzymają kogo trzeba.
Jacy swojacy?
Przeczytaj koniecznie: Ewa Kopacz daje zarobić 3500 złotych w dzień - tyle dostanie każdy członek Rady Przejrzystości
Tak mi się na przykład przypomniała inicjatywa minister zdrowia opisywana przez "Super Express" kilka dni temu. Za jeden dzień pracy w tak zwanej Radzie Przejrzystości jeden "przejrzysty" swojak może zarobić 3,5 tysiąca złotych. Za jeden dzień! I taki swojak nie będzie narzekał, że nie ma na długopisy. I co? Prawda, że mimo wszystko mamy sprawne państwo?