Wiemy już, że Rosji nie zależy na jej wyjaśnieniu. Zadziwiająco zgodnie w Polsce zwraca się uwagę na tuszowanie przez MAK niewygodnych dla Rosjan faktów. Nie bądźmy naiwni, tego mogliśmy się spodziewać. Instytucje moskiewskie działają tak, jak chce tego Władimir Putin. A jego Rosja to kraj, w którym prawda wydobywa się na światło dzienne wtedy, kiedy odpowiada wielkomocarstwowej wizji.
Przeczytaj koniecznie: PiS: Polska została zhańbiona na oczach świata
W wizji takiego kraju nie mieszczą się niekompetentni rosyjscy kontrolerzy, zła naziemna obsługa lotniska, fatalny stan samego lotniska czy nieprawidłowe decyzje, które mogły kosztować życie setki osób. Ta prawda mogłaby być niewygodna dla wizji Putina, dlatego Rosjanie nie przekazali nam do tej pory wielu informacji i szeregu dowodów. Nie mamy dalej naszych czarnych skrzynek, nie wiemy, co działo się w wieży kon- trolnej, nie mamy nawet wyników badań krwi generała Błasika.
Nie popadając w skrajności spiskowych teorii, trzeba wyważyć stopień odpowiedzialności strony polskiej i rosyjskiej. I musimy to zrobić my, Polacy. Odpowiedzialnie, ale wbrew rosyjskiemu raportowi. Uwierzyć bowiem bezkrytycznie raportowi MAK i Tatianie Anodinie mogą tylko ludzie naiwni. Można za to uwierzyć jej słowom po katastrofie "Rosja jest wielka, Polska to mały kraj". To sposób myślenia Anodiny i Putina. Rosja nas zlekceważyła w bardzo ważnej dla nas sprawie, a my musimy poznać prawdę.