Poseł PSL napisał, że "Mamut zgniótł Lisa", ale mnie się raczej wydaje, że Kaczor zeżarł Lisa na wizji. I dodał jeszcze poseł PSL, że "Dziennikarz nie zamierzał być dziennikarzem i przeprowadzać wywiad. Próbował stać się namiastką Tuska, przeciwnikiem w debacie", "W tej walce Kaczyński był Kliczką, a Lis - Adamkiem", i na koniec "Dziennikarz wymachiwał prymitywnym cepem".
No tak, zgadzam się z Państwem i z Panem posłem, że w skrócie tak to niestety wyglądało. Że za moje pieniądze telewizja publiczna zatrudnia tak nieobiektywnego dziennikarza jak Tomasz Lis? A co ja na to poradzę? Że zwierzęcą nienawiść Lisa czuć było w każdym pytaniu? Może było jakieś bez tej źle skrywanej nienawiści, ale sobie nie przypominam...
No tak, proszę Państwa, też żałuję. Też wolałbym profesjonalistę, który poprowadziłby po prostu ciekawą rozmowę z Kaczorem i uczciwie zadawałby mu trudne, celne pytania. No wolałbym, ale w TVP 2 mają Lisa... Tak, na to też zwróciłem uwagę, że jak się na początku programu Lis witał z Kaczyńskim, to podał mu rękę, jak Kaczor stał jeszcze na schodach poniżej niego. Dość prymitywna sztuczka.
Moim zdaniem najbardziej wstrząsający był jednak Lis, kiedy pokazał, że jest nieprzygotowany do pracy. Że bierze gigantyczne, nasze pieniądze, a Kaczyński jak dziecku udowadnia mu, że nie wie, o czym mówi. Że co? Że Lis rzeczywiście nie zagwarantowałby obiektywnej debaty Tusk - Kaczyński? Napraaawdę? Upolitycznianie Lisa (tfu! telewizji publicznej, chciałem powiedzieć) to nie jest najlepszy kierunek rozwoju naszych mediów...