Czym jest lans? Otóż jest wszystkim. Niewylansowany osobnik żądny reflektorów sławy zrobi dla osoby lansującej wszystko lub więcej. Kiedyś na przykład taki znany poeta Jarosław Iwaszkiewicz bardzo lubił lansować młodych literatów. Jak on ich polansował, to wszyscy w zasadzie byli zadowoleni. Nie ma co ukrywać, Iwaszkiewicz był tak trochę homoseksualistą i lansował ich wielostronnie oraz jak najbardziej osobiście. Stąd też pewnie słynne słowa, że do literatury dwudziestolecia można było wejść od przodu przez Nałkowską, a od tyłu przez Iwaszkiewicza. Tak było kiedyś. Teraz wszędzie się wciskają te babochłopy feministki.
Z publicznie prowadzonego dialogu Kingi Dunin z pisarzem Ignacym Karpowiczem wywnioskować można, że w ich wzajemnej relacji dochodziło do lansu z elementami sado-macho. Dunin grała Iwaszkiewicza, Karpowicz tak bardzo chciał być wylansowany przez starszą o 22 lata feminobabę, że kładł się z nią do łoża bez zbytniej ekscytacji. W sumie osiągnął, co chciał, ale lansująca go niegdyś Dunin chyba z zemsty za porzucenie i brak zwrotu gotówki zdradziła, że Karpowicz lubi jednak z chłopakami i to podobno też z potrzeby lansowania się. Tak jakby chciały tolerancyjne proeuropejskie elity powiedzieć: odmieńcy mogą sobie być, ale muszą być grzeczni. Hmmm, ciekawe, ciekawe, bo podobne zjawisko ma właśnie miejsce w polityce.
Janusz Palikot, który do swojej tolerancyjnej partii przygarnął homoseksualistów i transwestytów, zdaje się wydał bardzo podobny do Dunin, także nieco zakamuflowany komunikat: odmieńcy mogą sobie być, ale muszą być grzeczni. Otóż Palikot o Annie Grodzkiej powiedział: "Grodzka uwierzyła, że osoba transseksualna może być w Polsce liderem formacji, no, nie może być". Ot i czas na podsumowanie naszych postępowych elit: to najzwyklejsze z góry do dołu zakłamane kołtuny.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz: Sławomir Jastrzębowski: Hartman, ty mi tu nie o zboczeńcach, tylko gdzie są dwie bańki!