Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Marcin Smulczyński

Sławomir Jastrzębowski: Tymczasem papież pokazuje mi stare buty

2015-10-05 4:00

Jestem w kościele i słucham księdza. W tyle głowy mam jednak obrzydliwy spektakl, który urządził nam właśnie wyglądający i zachowujący się jak pajac ksiądz Krzysztof Charamsa. Charamsa to nie byle kto. Był w Watykanie sekretarzem Międzynarodowej Komisji Teologicznej przy Kongregacji Nauki Wiary.

Jako dorosły, ukształtowany przez seminarium duchowne mężczyzna ślubował z własnej woli przed Bogiem i ludźmi czystość. Dokładnie wiedział, za co Bóg starł z powierzchni ziemi Sodomę i Gomorę. Przez lata był obserwowany przez wielu przełożonych i awansowany. Teraz wyznał, że to wszystko to w zasadzie żart, bo on jest gejem i ma od dziesięciu lat narzeczonego o ckliwym imieniu Eduardo. I co? Nikt w Watykanie nie wiedział, że ten facet jest kłamcą, oszustem, gejem? Nikt tego nie wiedział przez 10 lat? Mam w to uwierzyć? A może jednak prawdą jest to, co od lat mówi publicznie ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, że w Kościele katolickim na różnych szczeblach działa potężne i wpływowe homoseksualne lobby? Ja rozumiem, że człowiek może zbłądzić, że może stracić wiarę i upaść. Ale to nie jest przypadek księdza Charamsy. On zorganizował starannie wyreżyserowany i rozpisany na różne media spektakl, z którego wylewa się obrzydzenie i zgorszenie. Mam powody, żeby sądzić, że rację ma ks. Isakowicz-Zaleski, i to mnie przeraża. Jestem w kościele i słucham księdza. Jest przecież niedziela. W mojej głowie rodzi się myśl, a jeśli za tydzień ten ksiądz powie nam z ambony, że to, co mówił wcześniej, to żart, bo on ma narzeczonego i właśnie wyjeżdżają wziąć gejowski ślub? Co wtedy? Przecież wierni po wszystkich homoseksualnych i pedofilskich aferach w Kościele przestają myśleć, że to margines. Za dużo tego i za często. Porządek z tym powinien natychmiast silną ręką zrobić papież. Problem w tym, że nasz papież koncentruje naszą uwagę nie na silnym nauczaniu, a na tym, że ma stare buty i jeździ starym albo kiepskim samochodem. Zanim ludzie zaczną masowo opuszczać Kościół, trzeba założyć porządne buty, trzeba wsiąść do dobrego, mocnego samochodu i zrobić wreszcie porządek. Nie o moralne ubóstwo chodziło Chrystusowi.

Zobacz: Marek Zuber: Państwo odpuściło