Minister Konstanty Radziwiłł przywdział strój Mikołaja, by ruszyć na zaproszenie Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, by odwiedzić młodych pacjentów i rozdać im prezenty. Na podarki czekało kilkoro dzieci, najmłodsze miało zaledwie 3 latka, najstarsze 19 lat. Sprawą prezentów zajął się serwis oko.press i sprawdził, co było w paczkach od Mikołaja Radziwiłła. Informator portalu doniósł, że z rozmowy z jednym ze starszych pacjentów w odwiedzonej grupie, dowiedział się, co było w paczkach. W każdej miały być takie same rzeczy, a konkretnie to: puzzle przedstawiające marszałka Józefa Piłsudskiego na kasztance, gra planszowa „Bitwa Warszawska 1920” oraz karty do gry „Mój pradziadek był żołnierzem wyklętym”. Oprócz tego młodzi pacjenci dostali też inne podarki, smakołyki.
O sprawie dowiedział się Krzysztof Skiba i nie zostawił suchej nitki na Mikołaju Radziwille. - Brawa dla św. Mikołaja! Pozostaje jednak pewien niedosyt. Dlaczego zabrakło fascynującej gry planszowej "Zamach w Smoleńsku", śmiesznych kolorowanek "Jak rozpoznać zdrajcę ojczyzny", czy najnowszego hitu przemysłu zabawkarskiego PiS, czyli różańca miłosierdzia bożego w kształcie noża sprężynowego? - komentował wzburzony na Facebooku. Drwiąco, ale i przerażająco dodał: - Wszystkim dzieciom gratulujemy tak udanych i trafionych prezentów oraz życzymy wesołej zabawy. Zapewniamy także, że następnym razem pan doktor Radziwiłł dostarczy wam plastikowe pałki teleskopowe do bicia złych kobiet oraz gumowe miotacze gazu pieprzowego o zapachu landrynkowym.