O skandalicznych praktykach w BOR napisał czwartkowy "Fakt". Gazeta podała, że od 2015 roku do funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu trafiło 411,9 mln zł, a były to pieniądze wypłacane w ramach ekwiwalentów mieszkaniowych, dlatego, że zlikwidowano BOR a powołano Służbę Ochrony Państwa. W przepisach jasno określono, że w BOR był ekwiwalent za rezygnację z lokalu służbowego. Ekwiwalent był wypłacacny po zakończeniu służby w Biurze. Na to w jaki sposób był wyliczany, składał się m.in. wysługa lat funkcjonariusza, czy liczba członków rodziny. Wszystko razem po przeliczeniu może sięgać nawet 90 tys. zł na osobę, czytamy w gazecie.
W rozmowach z gazetą, osoby z BOR zdradziły, że takie sposób naliczania ekwiwalnetów sprawiał, iż niektórzy BOR-owcy podejmowali decyzję o zawieraniu fikcyjnych ślubów z kobietami, które miały kilkoro dzieci: - Chłopaki się żenią z myślą o rozwodzie, bo przecież lepiej pomnożyć te 90 tys. zł przez cztery, prawda? - ujawnił rozmówca dziennika, dodając, że popularne są śluby z Ukrainkami.
Zobacz: Sprawdzą, jak BOR woził Szydło