W kwietniu 2014 roku, Wojciech Kwaśniak, wówczas wiceszef KNF – instytucji państwowej nadzorującej świat finansów, banków i giełdę – został brutalnie pobity. W opinii prokuratury bandytów wynajął jeden z członków władz SKOK Wołomin. Choć od sprawy minęło ponad cztery i pół roku, a sprawa dotyczy pobicia państwowego urzędnika, w którym mogło dojść nawet do zagrożenia jego życia, wyjaśnienie tego skandalu utknęło w miejscu.
Głównym podejrzanym o pobicie był Krzysztof A. ksywa „Twardy”. Niestety, po tym, kiedy z sędzia prowadząca sprawę zwolniła go z aresztu, podejrzany zniknął i od pół roku nie ma z nim kontaktu. Sędzia, która prowadziła sprawę, przed wypuszczeniem Krzysztofa A. z aresztu chciała też zmiany kwalifikacji czynu z ciężkiego pobicia na „czynną napaść na funkcjonariusza”. To oznaczałoby odpowiednio niższy wyrok.
Spawa wróciła do mediów w związku z zatrzymaniem kilka dni temu zarówno Wojciecha Kwaśniaka, jak i byłego szefa KNF Andrzeja Jakubiaka, a także kilku ich byłych podwładnych, pod zarzutem niedopełnienia obowiązków i działania na szkodę interesu publicznego właśnie w sprawie SKOK Wołomin. Po przesłuchaniu w prokuraturze
Wojciech Kwaśniak uważa, że to, co działo się w kwietniu 2014 roku było próbą zamachu na jego życie w związku z wykryciem nieprawidłowości w SKOK Wołomin. W opinii ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry pod rządami Jakubiaka i Kwasniaka KNF „przez długi czas rozzuchwalała przestępców, pozwalając im w sposób bezkarny wyprowadzać miliardy złotych kosztem 85 tys. ludzi”, którzy stracili oszczędności życia.