Ale - popuśćmy wodze fantazji - i rozważmy, co wynika z wczorajszego, nazwijmy je tajnego, spotkania zbuntowanych działaczy PiS w biurze posła Pawła Poncyljusza.
Przeczytaj koniecznie; Czystka w PiS! Kaczyński wyrzucił Kluzik-Rostkowską i Jakubiak. Kluzik będzie pracować dla Komorowskiego?
Pytanie pierwsze: czy Joanna Kluzik-Rostkowska, krytykująca ostatnio PiS i otoczenie prezesa w mediach, była liderem ruchu sprzeciwu, czy tylko mieczem (fakt, dość wdzięcznym) w rękach słynnych spin doctorów PiS, dziś europosłów - Michała Kamińskiego i Adama Bielana? Pytanie drugie: jeżeli tak było, to dlaczego oni sami nie mieli odwagi wystąpić przeciw dzisiejszemu (kto wie, co będzie jutro) ulubieńcowi prezesa Zbigniewowi Ziobrze, a wykorzystali do tego kobietę? Bo to, że bunt w PiS skierowany jest bardziej przeciw byłemu ministrowi sprawiedliwości niż przeciw prezesowi - raczej nie ulega kwestii. Obalenie Ziobry to wpływy partyjne w przyszłości. Stąd też pewnie tak pokorne znoszenie przez Ziobrę afrontów ze strony prezesa. Dla przyszłości, czytaj władzy, warto.
Pozostaje oczywiście trzecie, najważniejsze pytanie: czy dzisiejsi europosłowie Kamiński i Bielan, wsparci już jasną deklaracją europosła Marka Migalskiego, zdecydowaliby się na przystąpienie do nowej partii Kluzik-Rostkowskiej? Bo jeśli przyjąć, że bunt powstał w wygodnej Brukseli, to właśnie stamtąd widać najlepiej niewygodę tworzenia nowego ugrupowania. Tam w europejskim politycznym raju, jeszcze mocniej niż w kraju, brzmią pytania: skąd pieniądze? gdzie struktury?