Siergiej Markow: To bezprawie im się nie uda

2013-12-03 3:00

O wciąż niestabilnej sytuacji na Ukrainie i znaczeniu wydarzeń w K ijowie dla Polski, Rosji i Europy.

"Super Express": - Jak politycy w Moskwie oceniają to, co dzieje się na Ukrainie?

Siergiej Markow: - To bez wątpienia próba przeprowadzenia rewolucji. Już dwa razy w ostatnich latach opozycja ukraińska zdobywała władzę w sposób niezgodny z prawem. Chce tego i tym razem i liczy, że tak jak poprzednio wesprze ich w tym Zachód. Tym razem jednak się to nie uda.

- Czemu?

- Zachód już rozczarował się politykami opozycji. Juszczenko okazał się cwaniaczkiem. I zamiast rozwiązywać problemy i wspierać demokrację, wielokrotnie naruszał jej zasady.

- Ale dziś to już inni ludzie prowadzą walkę z Janukowyczem.

- Nie do końca. Poza tym brakuje im wyrazistego lidera, który mógłby poprowadzić ludzi. Trzech-czterech ludzi pretenduje do przywództwa i trudno się rozeznać, o co im chodzi.

Zobacz też: Ukraina chce do Unii Europejskiej

- Władze na Kremlu niepokoją się wydarzeniami w Kijowie?

- Oczywiście, w końcu w dużym stopniu Ukraina to część Rosji. Mamy wspólne korzenie, jesteśmy bratnimi narodami. Ważne jest też co innego - jesteśmy gotowi przyjąć każdą decyzję Ukrainy dotyczącą jej przyszłości. Będziemy wymagać tylko jednego - żeby żadne państwo nie mieszało się w wewnętrzne sprawy naszego sąsiada. Są już pierwsze takie próby, ale nie są na tyle jaskrawe, by Rosja miała dolewać oliwy do ognia swoją interwencją. Moskwa stara się być tu gwarantem rozumnego rozwiązania kryzysu na Ukrainie.

- Prozachodni wybór Ukraińców nie sprawi, że Rosja wejdzie otwarcie do gry o duszę Ukraińców?

- Jeśli to będzie wybór samych Ukraińców, Rosja nie będzie się mieszać w jej politykę. Wierzę jednak w rozsądek naszych braci. Większość z nich i tak jest zwolennikami zbliżenia z Rosją. A demonstranci, którzy są w mniejszości, nie mogą siłą dyktować swoim rodakom, co mają robić.

- Mówi pan o nie mieszaniu się w sprawy Ukrainy, ale jak inaczej interpretować rosyjską wojnę celną z Kijowem?

- To nie była wojna. Rosja pokazała jedynie, że jeśli Ukraina stanie się półkolonią Unii Europejskiej, będziemy budować relacje z nią jak z półkolonią. Jeśli Ukraina będzie traktowana jako źródło ekspansji towarów z krajów trzecich na rynek rosyjski, będziemy się bronić.

Przeczytaj: Ukraina: Kolumny wojsk wewnętrznych zmierzają do Kijowa

- Co z interwencją wojskową? Jest możliwa? Radny Sewastopola poprosił Władimira Putina, żeby ten wysłał siły porządkowe na Ukrainę.

- Ten człowiek to najwyraźniej polski agent.

- Jak to?

- Takie rzeczy może mówić tylko człowiek, który albo pracuje na rzecz obcego wywiadu, albo idiota. A wziąwszy pod uwagę wysoki poziom edukacji w Sewastopolu, musi być prowokatorem na pasku obcych służb.

Siergiej Markow

Politolog. Były deputowany do rosyjskiej Dumy