Zbigniew Siemiątkowski

i

Autor: Piotr Gajek

Siemiątkowski: PETELICKI mógł się wycofać. To dla zdrowia dużo lepsze niż droga, którą wybrał

2012-06-19 16:05

"Super Express": - Osoby, które znały gen. Petelickiego, nie wierzą w wersję o samobójstwie. Pan też ma problem z tą wersją?

Zbigniew Siemiątkowski: - Nie mam żadnej wiedzy, która by podważała oficjalne informacje, że najbardziej prawdopodobną wersją jest śmierć samobójcza. Nie chcę więc spekulować.

- Jako ktoś, kto znał generała, uważa pan, że był osobą, która mogłaby targnąć się na swoje życie?

- To jest problem nie tylko pana generała, ale szerzej ludzi służb, którzy na pozór wydają się mocni psychicznie, którzy całe swoje życie grają twardzieli, ale w rzeczywistości są bardzo krusi i niezwykle łatwo jest ich skrzywdzić. Z moich doświadczeń wynika, że to, co jest na zewnątrz, niekoniecznie musi być w środku.

- Co mogłoby gen. Petelickiego załamać? Mówi się m.in. o wątkach osobistych, biznesowych.

- Naprawdę trudno mi powiedzieć. Nie znam jego życia osobistego ani tym bardziej wątków biznesowych. Ostatnio rzadko się z nim widywałem, ale sprawiał wrażenie rzutkiego, energetycznego i pewnego siebie - takiego, jak całe życie grał. A co w nim siedziało - tego nie wiem.

- Jak pan go w ogóle zapamięta?

- Zachowam jak najlepsze wspomnienie o nim. Należy mu się ogromny szacunek za dzieło, które stworzył. Gdyby nie jego upór i determinacja, nie byłoby GROM-u. Ta perła w koronie naszej armii nie powstałaby też, gdyby nie jego trudny charakter. Przecież musiał złamać wiele przyzwyczajeń oraz rutynę i biurokrację. Tego mógł dokonać jedynie człowiek nieszablonowy. Taki właśnie był. Co więcej, był pasjonatem. Jeśli do czegoś się przekonał, szedł jak taran, nie zważając na okoliczności.

- Narobił sobie mnóstwo wrogów.

- Z nim w zasadzie nie było innych tematów jak służby specjalne i GROM. Za jednostkę i jej żołnierzy gotów był dać się porąbać. Zawsze zabierał głos tam, gdzie w jego przekonaniu działa im się krzywda. W tym świecie pełnym zawistników, którzy niewiele w życiu osiągnęli, nie lubi się ludzi, którzy nie chcą się pogodzić z tym, że są już na emeryturze i walczą o swoje.

- Wielu wskazuje na to, że kiedy już na dobre rozstał się z jednostką GROM, bardzo bolało go, że nie ma już bezpośredniego wpływu na to, co się z nią dzieje.

- Mógł wybrać wycofanie się z życia publicznego i prywatność. Robi tak wielu szefów służb. To dla ich zdrowia dużo lepsze niż droga, którą wybrał gen. Petelicki. On nie będąc już na służbie, czuł się odpowiedzialny, zabierał głos i nie zadowalał się odcinaniem kuponów od dawnej chwały. Będąc prawdziwym pasjonatem w świecie biurokratów, naprawdę miał ciężkie życie.

- Mógł zapłacić za takie podejście wysoką cenę?

- Cóż, być może nie chciał się pogodzić z czymś, czego był świadkiem. Nietzsche powiedział, że jeśli nie mogę znieść życia na klęczkach, wolę zginąć, stojąc. Może wybrał taką postawę życiową.

Zbigniew Siemiątkowski

Były minister spraw wewnętrznych i szef UOP

Nasi Partnerzy polecają