W rozmowie z "Deutsche Welle", przeprowadzonej z okazji 40. rocznicy podpisania dokumentów, które pozwoliły powołać do życia "Solidarność" Lech Wałęsa wspominał, że prawie nic nie pamięta z 31 sierpnia 1980 roku. - Wiedziałem, że podpisuję, ale dla nich to nic. Tylko patrzyłem, kiedy nas oszukają - mówił. Mimo to nie omieszkał dodać z dużą emfazą: - Ponieważ miałem dużo akcji i wiedziałem że mogą mnie w każdej chwili zlikwidować, w związku z tym byłem na sto procent, uwierzcie, na sto procent oddany: „Niech mnie zabiją, można mnie zabić, ale nie pokonać”, takim byłem w tamtym czasie.
Zobacz: Wałęsa wspomina swoje dni chwały. Tak OKRUTNEJ drwiny Ziemkiewicza się nie spodziewał
Wydarzenia z 1980 roku wciąż jednak nie przesłaniają krytykom Wałęsy faktu, że liczne źródła zdają się wskazywać na to, że w latach 70. dał się on zwerbować do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Choć sam były prezydent konsekwentnie temu zaprzecza, to jego tłumaczenia, jakoby jego przypływy pieniężne w latach rzekomej współpracy były tak naprawdę wygranymi w totolotka, zdają się nie przekonywać wiele osób. Do jednych z nich należy, jak się okazuje, Andrzej Duda. Przy okazji wczorajszych uroczystości przypomniano wpis urzędującego prezydenta który w 2013 roku na swoim Twitterze napisał mocno ironicznie:
Lech Wałęsa przez całe trudne lata 70-te systematycznie wygrywał z funkcjonariuszami SB. W totka.