Jak informował portal wpolityce.pl, 10 sierpnia podczas plenarnego posiedzenia podkomisja smoleńska przyjęła 300-stronicowy raport końcowy, ale nie został dotąd ujawniony, bo termin przekazania go do wiadomości publicznej miał zarezerwować dla siebie przewodniczący Antoni Macierewicz. Dokonać miał on już jednak prezentacji raportu uczestnikom VI Przystanku Niepodległość w Polanicy-Zdroju. - W ramach prelekcji pt. 'Prawda o Smoleńsku polską racją stanu' dokonałem prezentacji Raportu Podkomisji. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w to ważne spotkanie - przekazał szef podkomisji za pośrednictwem Twittera. Jak donosiła "Gazeta Wyborcza", Macierewicz miał przekonywać m.in. o eksplozjach w prezydenckim samolocie. - Samolot został wysadzony najpierw w lewym skrzydle, a potem w centropłacie. Wnioski, jakie zawieramy w raporcie nie wykluczają większej liczby eksplozji - twierdził. - Na szczątkach samolotu znaleziono heksagen, trotyl i pentryp. W raporcie jest też dźwięk wybuchu - dodawał Macierewicz. Według niego doszło do niego 100 metrów przed zahaczeniem o brzozę. Tłumaczył przy tym, że choć praca jego podkomisji kosztowała dużo pieniędzy, to nie były one zmarnowane, gdyż "ta metodologia jest własnością Polski i będzie mogła być stosowana w badaniu wszystkich katastrof lotniczych".
Teraz szczegóły raportu podkomisji Macierewicza ujawniła "Gazeta Polska". Mówi ona o nowych, nieznanych wcześniej dokumentach dotyczących jednego z wątków śledztwa. Jak czytamy, w raporcie pojawiają się "nieznane dotychczas dokumenty wskazujące na mechanizm, instytucje oraz osoby, które zdecydowały o rezygnacji z kupna nowych samolotów dla najważniejszych osób w państwie" i "o przekazaniu remontu samolotów TU 154 rosyjskim służbom specjalnym".
– Jak wynika z finalnego sprawozdania podkomisji, czynności te zostały dokonane z premedytacją przy użyciu firm związanych z rosyjskimi służbami. W kierownictwie tych spółek decydującą rolę odgrywali ludzie komunistycznych służb specjalnych, przy czym niektórzy z nich byli w szczególny sposób powiązani ze znanym funkcjonariuszem wojskowych służb komunistycznych w latach 80., w III RP – szefem Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI) – napisano.
Oficer, jak dodaje gazeta, "dzięki temu mógł kontrolować przebieg zdarzeń poprzedzających tragedię smoleńską".
ZOBACZ W PONIŻSZEJ GALERII JAK ZMIENIAŁ SIĘ ANTONI MACIEREWICZ NA PRZESTRZENI LAT