Kamila Biedrzycka: Czy PiS chce się pozbyć lub ograniczyć działanie mediów prywatnych w Polsce?
Jarosław Sellin: Nie… nie wiem skąd taka teza.
- Z lektury projektu ustawy o składce reklamowej. Państwo twierdzą, że chodzi głównie o opodatkowanie zagranicznych gigantów jak np. Google, ale większość pieniędzy zapłacą niezależne media.
- Mówi pani o ustawie o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków i nowego funduszu, który będzie dedykowany kulturze i dziedzictwu narodowemu. Przychodach, które będą pochodzić z opłaty nakładanej na reklamy (…) to jest projekt przygotowany w ministerstwie finansów. Jest też propozycja prekonsultacji, które potrwają do 16 lutego, a po wejściu pod obrady rządu będą także konsultacje społeczne. Zachęcam żeby zabierać głos w tej sprawie. Ten projekt nie jest niczym nadzwyczajnym, podobne rozwiązania funkcjonują w różnych krajach Unii Europejskiej. Od dwóch lat – niestety się to wlecze – dyskutowana jest dyrektywa o opodatkowaniu gigantów cyfrowych. Ta dyskusja niestety na razie nie znajduje finału, dlatego państwa narodowe wprowadzają swoje rozwiązania.
- W których krajach Unii obowiązuje analogiczne prawo?
- Ono oczywiście bardzo różnie wygląda… ale najdłużej funkcjonuje w Austrii – bodajże od 20 lat. Wszystkie reklamy we wszystkich mediach są tam opodatkowane.
- Tylko tam telewizja publiczna nie dostaje od rządu miliardów euro wsparcia.
- Media publiczne występują we wszystkich krajach unijnych i wszędzie są wpierane środkami publicznymi. W różny sposób. Czasem abonamentowo, czasem w formie dotacji. To żadna nadzwyczajna sytuacja.
- Twierdzi pan, że chodzi głównie o opodatkowanie tzw. gigantów. Problem w tym, że zgodnie z prognozami oni zapłacą od 50 do 100 mln zł. A ponad 800 mln zapłacą media prywatne. Państwo przecież próbowali już wprowadzać podatek cyfrowy, wtedy Amerykanie tupnęli nogą i skończyło się tylko na propozycji.
- Dlatego oczekujemy też inicjatywy Komisji Europejskiej, żeby efektywna dyrektywa regulująca tę kwestię została wprowadzona. Cały czas czekamy. Jeśli dyrektywa będzie, to pewnie wszyscy się do niej dopasują. W propozycji ministerstwa finansów ten podatek ma być progresywny. To znaczy, że małe media, posiadające małe dochody w ogóle nie będą nim objęte. A ci, którzy mają potężne dochody będą go płacić. Moim zdaniem to uczciwa propozycja.
- Oczywiście, bo wychodzi od pańskiej partii.
- Nie wychodzi od partii, tylko od resortu finansów, to propozycja rządowa.
- A rząd z jakiej partii się wywodzi?
- Oczywiście z koalicji Zjednoczonej Prawicy. Ale lubię jak dziennikarze są precyzyjni.
- Skoro mówimy o precyzji, a pan powołuje się na koalicję, no to koalicjanci się od tej propozycji odcinają. Zarówno Porozumienie, jak i Solidarna Polska mówią, że nikt z nimi o tym nie rozmawiał.
- No to mają szansę wziąć udział w tych konsultacjach, bo ministerstwo finansów je proponuje. Wszystkim – także mediom i podmiotom politycznym.
- Mówi pan o dodatkowym opodatkowaniu największych koncernów. Tymczasem one i tak płacą już gigantyczne podatki. Np. CIT. Wie pan ile CIT-u płaci np. telewizja Polsat, a ile TVP?
- Nie wiem. Ale pani mówi o innym podatku.
- Mówię w ogóle o obciążeniach finansowych. Polsat płaci 90 mln zł. podatku CIT. TVP - 7 mln.
- Każda firma płaci podatek CIT, trudno żeby kogoś z tego wyłączać (...)
- Nikt nie mówi o wyłączaniu. Mówimy o nierównym traktowaniu. TVP dostaje gigantyczne wparcie finansowe z budżetu. A przecież te pieniądze mógłby dostać NFZ, który ma być teraz finansowany z podatku od reklam w mediach prywatnych.
- Proszę nie mieszać populistycznie różnych wątków. CIT jest płacony od dochodów.
- Mówi pan, że dodatkowy podatek ma zasilić m.in. służbę zdrowia. Czy to nie jest słabość państwa, że sięga do kieszeni prywatnych firm, które i tak bardzo często wspierają działalność charytatywną? Gdyby nie media prywatne, to np. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie odbywałaby się już od kilku lat.
- Oczywiście służba zdrowia wymaga potężnych pieniędzy i dlatego w trakcie naszych rządów przeznaczamy na nią już bodajże 40 proc. więcej niż nasi poprzednicy. Ale to jest ciągle za mało. Źródeł finansowania trzeba znajdować więcej. A jak już jedno z takich źródeł znaleźliśmy, to macie jakieś pretensje.
- To może zamiast na TVP trzeba było przeznaczyć pieniądze na służbę zdrowia?
- Najpierw mówicie: „znajdźcie pieniądze”, a kiedy je znajdujemy to macie pretensje.
- Ale wy ich nie znajdujecie, tylko chcecie zabrać prywatnym firmom, których jedynym źródłem dochodów są reklamy.
- Podatki to jest forma solidarnościowego utrzymywania nas wszystkich (…) w Europie reklamy są obciążone specjalnym podatkiem i my niczego innego nie proponujemy (…) ostateczny kształt ustawy jeszcze nie jest mi znany, na razie mamy założenia, trwają dyskusje, dobrze się w nie zaangażować. Kiedy projekt zostanie przyjęty przez rząd, będą także konsultacje społeczne, zewnętrzne.
- Sądzi pan, że we własnym rządzie będziecie mieli większość do tego, żeby tę ustawę przyjąć?
- Takie rzeczy się zawsze dociera. Ta ustawa przecież nie pojawiła się jeszcze na posiedzeniu rządu. Po rządowej dyskusji jakiś kształt przyjmie.
- Kiedy pana zdaniem ten projekt zyska ostateczny kształt?
- Ministerstwo finansów chciałoby żeby ta ustawa była przeprocedowana i uchwalona do połowy tego roku. A wejście w życie – od nowego roku (…) nie wiem na czym miałby polegać związek między chęcią poszukiwania pieniędzy na trzy szlachetne cele a zawężeniem debaty publicznej w Polsce czy wolności słowa. To spór o pieniądze, a nie podawanie treści.