Wybory ma zatwierdzić Sąd Najwyższy
Sędzia Sądu Najwyższego Piotr Prusinowski, były prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, wykładowca na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, udzielił wywiadu „Rzeczpospolitej”. Pierwsze pytanie dotyczyło losu majowych wyborów. Czy są zagrożone? – Nie potrafię na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Nie jestem konstytucjonalistą – odparł sędzia SN. – Wybory prezydenckie wymagają ostatecznego zatwierdzenia ich ważności przez Sąd Najwyższy. Jeśli będzie orzekać o tym Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, to wydane przez nią orzeczenie będzie dotknięte nieważnością, wadliwe – stwierdził ekspert, mając na myśli zasiadających w tej Izbie tzw. neosędziów, których orzeczenia nie są uznawane. – O ważności poprzednich wyborów, jak i prawdopodobnie nadchodzących decydować będzie Izba, której każde orzeczenie jest dotknięte nieważnością – podkreślił Prusinowski.
Hołownia spotka się z Dudą i Tuskiem. Mówi o "ratowaniu demokracji"
Dwie Polski, dwóch prezydentów
Zamiast porządku prawnego, mamy niewiarygodny chaos. Sędzia Piotr Prusinowski nie widzi wyjścia z tej sytuacji, ponieważ nie wierzy, że politycy będą mogli się w tej sprawie porozumieć. – Czy może zatem dojść do tego, że niebawem w Polsce będzie dwóch prezydentów? – spytał sędziego dziennikarz „Rzeczpospolitej”. – Obawiam się, że tak. Może dojść do sytuacji, w której nieważne, kto wygra wybory, to druga strona i tak nie uzna go za prezydenta – ocenił Prusinowski.