"Super Express": - W Parlamencie Europejskim z inicjatywy PiS odbywa się "publiczne wysłuchanie" poświęcone przebiegowi śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Zaproszono europarlamentarzystów, a także członków rodzin ofiar. Pojawi się pan na tym spotkaniu?
Sławomir Nitras: - Szczerze powiem, że nie wiem. Od wczoraj, także w Brukseli, odbywa się ważna konferencja dotycząca przyszłości finansów europejskich. Ze strony polskiego rządu bierze w niej udział minister finansów Jacek Rostowski i właśnie ta sprawa skupia moje myśli bardziej niż inicjatywy prof. Legutki z PiS. Nie do końca wiem, na czym miałoby to publiczne wysłuchanie polegać...
- Europarlamentarzyści i część rodzin chcą podzielić się z deputowanymi i mediami opiniami o stanie śledztwa w sprawie katastrofy. Chcą też zastanowić się, jakich instrumentów może użyć Unia Europejska, byśmy mogli lepiej poznać przyczyny tej tragedii.
- Każdy deputowany ma oczywiście prawo wychodzić z podobną inicjatywą. Musi się jednak liczyć z konsekwencjami. Jeżeli to spotkanie przerodzi się w jakąś niepoważną imprezę, to może się to odbić na wizerunku Polski. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że tego typu spotkania są w europarlamencie raczej niestandardowe...
- Katastrofa, w której ginie prezydent, wielu ministrów i przywódcy armii, też jest niestandardowa. Wiele rodzin jest jednak zaniepokojonych przebiegiem śledztwa po stronie rosyjskiej...
- Na pewno tak i nie chcę skreślać tej inicjatywy z góry. Nie jestem w stanie obiektywnie ocenić, czy to śledztwo prowadzone jest dobrze, czy źle. Nie mam wglądu w dokumenty i podstaw do takich sądów. Sprawa jest jednak zbyt poważna, by ryzykować jakieś niepoważne przedstawienie. Organizatorzy mówią o instrumentach Unii Europejskiej. Nie bardzo widzę, co miałaby w tej sprawie robić Bruksela. To sprawa dla polskiego MSZ, premiera. Próba zrobienia z tego politycznej burzy może być nieskuteczna i nawet sprawie zaszkodzić.
Sławomir Nitras
Poseł PO do Parlamentu Europejskiego