Miły był dla rzekomego urzędnika premiera oraz sympatyczny, wręcz usłużny. Za jego dobre dla władzy serce spotyka go teraz wiele nieprzyjemności. A przecież on tylko powiedział, że dla polityków jest w stanie termin sądowego posiedzenia pozmieniać oraz że zaufanym sędziom powierzy polityczną sprawę Amber Gold. A niby jakim miałby powierzyć? Niezaufanym? Z dobrego serca sędziego Ryśka niektórzy nasi obywatele wyciągnęli nieuprawnione wnioski, że sąd w Gdańsku był na usługach Platformy, a sam sędzia, który reprezentować ma majestat Rzeczpospolitej, zachowywał się w czasie nagranej rozmowy jak dobrze ułożony kelner. A jak się miał wobec władzy zachować? Jak niedobrze ułożony kelner? Zażądano dymisji, ale sędzia Rysiek powiedział, że do dymisji się nie poda i zrobił "imperium kontratakuje". Czyli stwierdził, że zaatakowała go nie żadna prowokacja dziennikarska, tylko świństwo, być może nawet z przestępstwem. Przestępstwo dziennikarzy miało polegać na tym, że wysłali mu e-maila, w którym podszywali się pod Kancelarię Premiera. Problem w tym, że na końcu wiadomości jest napisane (choć po angielsku), że list wysłano ze strony produkującej fałszywe adresy i listy. Ale to okoliczność mniej ważna. Ważne, że do "imperium kontratakuje" przyłączył się Roman Giertych i z wielką nieśmiałością, lecz jednak - premier. Donald Tusk, krytykując usłużnego sędziego (w kindersztubie także nie należy przesadzać!), pogroził dziennikarzom palcem i słowem: "Pewne granice przyzwoitości zostały tu przekroczone, a czy zostały radykalnie przekroczone granice prawa, to nie ja to będę wyjaśniał. Ale uważam, że sprawa jest warta wyjaśnienia". Właśnie! Złośliwi już twierdzą, że sprawę prowokacji dziennikarskiej powinien wyjaśnić nie sędzia, ale taki prokurator Rysiek Milewski II. Ktoś mógłby do niego bezczelnie zadzwonić i powiedzieć: - Rysiu! Czasy są ciężkie, a niezawisłością prokuratorską to ty kariery nie zrobisz
Sławomir Jastrzębowski: W poszukiwaniu prokuratora Ryśka Milewskiego
2012-09-15
4:00
Jak pamiętamy z filmu "Miś", sam minister peerelowski (wtedy to byli ministrowie!) stwierdził autorytarnie, że "wszystkie Ryśki to porządne chłopy". Mijają lata i ustroje, a w sferze Ryśków niewiele się zmienia. Weźmy na przykład takiego Ryśka Milewskiego, prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku. Ten najbardziej rozgrzany sędzia III RP chciał po prostu pomóc władzy aktualnie nam panującej.