Wiem, bo słuchałem i pamiętam, i zaraz powtórzę. Sawicka wstała i z godnością (na początku z godnością, bo potem trochę jednak chlipała) punktowała celnie tego bezwstydnego uwodziciela serc damskich dobrze po czterdziestce. A zarzuty jej były miażdżące. Wynika z nich jasno, że Tomasz Kaczmarek to prawie zwierzę, bezwstydnik, a kto wie, czy nie dewiant.
Zresztą proszę posłuchać, jak Beata Sawicka zdemaskowała obrzydliwego agenta CBA: "Bardzo elegancko się ubierał. Kiedy był sportowo ubrany, miał gustownie dobraną odzież, markową. Dobre buty. Sportowy mercedes, z białym wyposażeniem w środku. Miał przy sobie zawsze dużą ilość pieniędzy. Zawsze bardzo przyjemnie pachniał. Był czysty. Dało się zauważyć podczas jego szerokiego uśmiechu, że miał zadbane zęby, wybielane. Nosił na sobie złotą biżuterię. Miał ładne długie kręcone włosy".
Najgorsze wydaje mi się to, że on był czysty i ładnie pachniał. I jeszcze te zadbane zęby. Może gdyby nie miał jedynek albo chociaż lekko spróchniałe, wtedy posłanka PO nie wzięłaby łapówki? Może by do kodeksu karnego wprowadzić zakaz posiadanie zębów przez mężczyzn, żeby żadnej Sawickiej nie wodziło na pokuszenie? Co jednak zrobić z tymi prostymi, szczerymi łzami kobiecymi Sawickiej? Niech one płyną w kuchni, przy garnkach, niech one Sejmu już nie obrażają.