Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: Rzecznik praw dziecka pozazdrościł ks. Natankowi

2013-10-18 4:00

Księdza Piotra Natanka znają miliony Polaków. Jego kazania są przebojami w Internecie. Miliony widziały i słyszały, jak mówił do wiernych całkiem poważnie następujące horrendalne bzdury: "Jeżeli twoje dziecko wiesza gdzieś metal, na oku, na tyłku, to wiedz, że się już diabeł nim interesuje. Jeżeli u twojego syna na głowie jawi się żel, później irokezy, to już wiedz, że tam się coś bardzo mocno burzy. Jeśli twoja dorastająca córka używa jaskrawych kolorów do paznokci, czarne jak piekło, czerwone jak ogień, to wiedz, że coś się dzieje.

Jeżeli twoje dziecko lubuje się w czarnych kolorach, w strojach moro, to wiedz, że coś się dzieje. (…) Zaczął diabeł jak wścieknięty atakować". Po tych słowach ksiądz Natanek dostał od przełożonych karę suspensy, to znaczy, że nie mógł sprawować obowiązków kapłańskich. Niemniej sława pozostała. Spektakularnego wygłupu ks. Natanka pozazdrościł chyba rzecznik praw dziecka Marek Michalak.

Rzecznik wydał broszurę kierowaną do dentystów, z której ma wynikać, że dziecko, które boi się o-tworzyć usta w gabinecie stomatologa, mogło być ofiarą molestowania seksualnego. Skąd taki bzdurny, absurdalny wniosek? Z głowy, niestety. Na tej bzdurze lansowanej przez rzecznika suchej nitki nie postawili psycholodzy. Pytanie, które musimy sobie wszyscy zadać, brzmi: po co nam taki rzecznik praw dziecka? Po co?

Przecież jutro może całkiem poważnie nas uraczyć broszurą do okulistów: jeśli twoje dziecko mruga, przechodząc koło brodatego dziada, to wiedz, że brodaty dziad ma już na nie oko… Albo: jeżeli twoje dziecko chce psa, to wiedz, że chce być przez sierściucha bronione przed pedofilami. I tak dalej. Tym podobnych "jeśli" można ułożyć bez liku. Tylko po co? Czy my utrzymujemy rzecznika praw dziecka po to, żebyśmy mogli wyśmiewać się z niego z politowaniem? Jeżeli właśnie po to, to przepłacamy.