Senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji oraz Ministerstwo Zdrowia (panie Arłukowicz, pan naprawdę nie ma się czym zająć?!) chce zakazać sprzedaży piwa, wina i wódki na naszych polskich stacjach benzynowych.
Dlaczego? Padają jakieś kompletnie bezsensowne argumenty, że kierowcy będą mniej pili, gdy na stacjach benzynowych nie będzie alkoholu, i że mniej pijanych kierowców będzie dzięki temu na drogach. Tak jakby kierowcy pili właśnie na stacjach benzynowych i tam wsiadali, i stamtąd pijani wyruszali.
A jest tak, że jak się będzie chciał facet (lub też facetka) napić, to alkohol wygrzebie spod meliniarza albo innego sklepu całodobowoalkoholowego. Wygrzebie i tyle. I się napije. A jak jest niecałym mózgiem, to w samochód wsiądzie, niestety. Tymczasem senacka Komisja do Pozbawiania nas Praw chce traktować dorosłych obywateli jak dzieci, mówiąc im, że po łapkach dostaną, jakby chcieli się zaopatrzyć w jedno piwo na stacji benzynowej.
Szanowni Panowie Senatorowie i Panie Ministrze Arłukowicz, jeśli Wy macie kłopoty z alkoholem i Was na stacji benzynowej strasznie ciągnie, żeby kupić i zaraz na tej stacji osuszać, to ja mam dla Was radę: W,y kochani, tankujcie paliwo tylko na stacjach samoobsługowych, bezsklepikowych. A od tych, na których są sklepy z alkoholem - uciekajcie. Natomiast nas, dorosłych obywateli posiadających pełnię praw obywatelskich i ceniących sobie wolność, to Wy się nie starajcie wychowywać i mówić nam, co i gdzie mamy kupować.
Wara od naszych wolności, weźcie się do roboty, za którą wam płacimy!