Komisja została powołana do życia, ponieważ przy podniesionej kurtynie miała wyjaśnić te okoliczności śmierci posłanki, które z różnych powodów mogły nie zostać wyjaśnione przez prokuratury. Pracowała od stycznia 2008 roku. Dziś już wiemy, że niczego istotnego nie ustaliła. Okazała się stratą czasu i pieniędzy. Pozwoliła za to Ryszardowi Kaliszowi uprawiać kiepską, nachalną polityczną propagandę. Kalisz nie znalazł żadnych dowodów na to, że ktokolwiek przyczynił się do tragicznej samobójczej śmierci Blidy, bez skrępowania sięgnął więc po insynuacje.
Oto próbka mistrzowskiej manipulacji wygłoszonej wczoraj przez Kalisza: "Sposób strzału, który oddała Barbara Blida zabijając się, może sugerować udział osoby trzeciej". Jakie wnioski wyciągnie niezorientowany słuchacz lub czytelnik? Zabili ją! Pewnie na polecenie Ziobry i Kaczyńskiego. A jakie są fakty?
Fakty są takie, że 25 kwietnia 2007 roku Barbara Blida w czasie zatrzymania we własnym domu w sprawie dotyczącej łapówek w aferze węglowej postrzeliła się w toalecie z rewolweru Astra w klatkę piersiową. Zapewne chciała się jedynie okaleczyć, bo pierwszy nabój z powodu specjalnej konstrukcji był nabojem, który wystrzelony z odległości kilku metrów nie mógł zabić, a jedynie ranić. Został jednak wystrzelony z przyłożenia i rozerwał tętnice Blidy. Tę sprawę badała szczegółowo łódzka prokuratura i stwierdziła, że było to samobójstwo i że funkcjonariusze nie zacierali śladów. Czym więc różnią się hipotezy Kalisza od hipotez o sztucznej mgle i ruskich magnesach? Niczym?