Sławomir Jastrzębowski: Czego chcę od premiera Tuska?

2011-05-10 4:00

Przywódców w demokracji mamy po to, żeby coś DLA NAS robili. Po to ich wybieramy i za to im płacimy. Więc czego ja, obywatel Jastrzębowski, obywatel, jakich miliony, chcę od premiera Tuska? Tylko jednej prostej rzeczy. Chcę, żeby państwo zaczęło działać!

Zostawmy fatalne polskie drogi, zostawmy fatalne PKP. Spójrzmy na tematy najaktualniejsze. Władza zamyka stadiony, stosując odpowiedzialność zbiorową. Przez takie decyzje prawdziwi kibice, którzy wciąż chodzą na piłkarskie mecze, są traktowani jak zwykłe bydło, któremu zależy nie na kibicowaniu, tylko na tym, żeby kogoś pobić i coś zdemolować.

To nie jest przejaw siły władzy, tylko właśnie bezsiły. Państwo ma wszelkie potrzebne narzędzia, żeby oddzielić kibiców od bandytów, a wyselekcjonowanych niebezpiecznych idiotów karać z całą surowością prawa. Ale państwo nie działa. Bandyci udający kibiców wszczynają burdy, niszczą co popadnie i są bezkarni.

Dziś "Super Express" informuje o tym, jak działa państwowa służba zdrowia. Raczej jak nie działa. Ludzie z podejrzeniem raka muszą miesiącami czekać na podstawowe dla nich badania. To nie są odosobnione przypadki. Żyjemy w kraju, żyjemy w państwie, na które płacimy podatki, ale które jest słabe, niezorganizowane, bałaganiarskie i odnoszę wrażenie - w zarządzaniu puszczone samopas.

A do tego wszystkiego czytam wczoraj wywiad z Adamem Michnikiem, który mówi rzeczy absolutnie zadziwiające: "Nie dajmy sobie wmówić, że zwarty naród i silne wszechobecne państwo rozwiążą problemy". Piękna wypowiedź z perspektywy przedstawiciela sytych i bogatych elit. Takich, które zawsze stać na prywatnych lekarzy i ochroniarzy. Ale naród nie składa się z samych inteligentów z wypchanymi portfelami. Pora to zrozumieć. Pora na skuteczne państwo.