Premier Tusk chętnie pokazywał się w towarzystwie barwnego posła, bo to przysparzało mu popularności. Wystarczy przypomnieć, jak rok temu premier razem z żoną hucznie przyjechał do Łodzi nową autostradą na obiad właśnie do domu posła Godsona. Sympatyczne, ciepłe fotografie z tego wydarzenia obiegły w zasadzie wszystkie polskie media. Później premier prosił Godsona, żeby nie opuszczał PO przy okazji kolejnych dziwacznych światopoglądowych wygibasów tej partii. A teraz Godson - z nie do końca wyjaśnionych powodów - Platformę jednak opuścił.
Jak zareagował premier? Z klasą. Powiedział, że poseł Godson "pokazał charakter i wyszedł". Hmmm. Premier nie skrytykował Godsona, nie powiedział np., że pożytku z niego było nie nazbyt dużo albo że wszystkim przeszkadzał itd. Powiedział: "pokazał charakter i wyszedł".
Członkowie PO, którzy zostali w partii, a którzy mogą mieć różne wątpliwości związane na przykład z lecącymi na nos sondażami albo z jakością przywództwa, teraz poddają analizie słowa premiera i zadają sobie właśnie pytanie: czy to znaczy, że ja (taki to a taki) nie wychodząc z PO pokazuję brak charakteru? To jest tak przerażające pytanie, że na dziś kończę.