Bo przecież - mógłby teoretycznie argumentować minister Katastrofa - co prawda wygraliśmy z bolszewikami, ale ilu naszych przez to zginęło! Koło 5 tysięcy Polaków zginęło, a 10 tysięcy uważa się za zaginionych! Katastrofa! A poza tym - znów mógł rzec Sikorski - w ogóle, to była to dopiero 18. najważniejsza bitwa w dziejach świata, więc o co ten cały rwetes? Ale uff, uff, może się Sikorskiemu telefon zepsuł, bo nic nie napisał.
Nasz Najbardziej Dyplomata Sikorski znany jest na globie z tego, że chyba nie za bardzo wie, co to dyplomacja, skoro będąc ministrem wszystkich Polaków, zajmuje stanowisko będące dla tych, którzy noszą w sercu bohaterstwo Powstańców Warszawskich kompletnie nie do przyjęcia. Zajmuje stanowisko, które po prostu głęboko ich rani. Podobnie jak rani wszystkich tych, którzy ofiarę z życia naszych rodaków dla wolnej ojczyzny uważają za świętość. Tak to jest, jak za dyplomację bierze się specjalista od dorzynania watah i dziennikarskich spacerów z kałasznikowem na ramieniu.
Tymczasem wbrew planowemu niszczeniu pamięci o polskich bohaterach, Polacy byli, są i będą z nich dumni. Z ich odwagi, walki, bezkompromisowości, poświęcenia i poczucia wspólnoty. Pielęgnujmy więc naszą tożsamość, dbajmy o pamięć o wielkich Polakach. Chwała bohaterom!