"Super Express": - Małgorzata Gersdorf, pierwszy prezes Sądu Najwyższego, udzieliła wywiadu, w którym mówi o przeprowadzanym przez rząd Prawa i Sprawiedliwości ataku na demokratyczne państwo prawa. Ma nim być planowana przez Zbigniewa Ziobrę reforma wymiaru sprawiedliwości. Zgadza się pan z tą opinią?
Andrzej Rozpłochowski: - Absolutnie nie. Pani Gersdorf należy do kręgu, który pod pozorem obrony demokracji i prawa nie pozwala na zmiany, które wprowadzić chce demokratycznie wybrany obóz rządzący.
- Pani prezes mówi jednak o obawach związanych z wyborem przez polityków członków Krajowej Rady Sądownictwa. Czy faktycznie jej członkowie powinni być wybierani przez Sejm, czyli polityków?
- Osobiście jestem zdania, że bycie sędzią powinno być po pierwsze - ukoronowaniem kariery politycznej, a najważniejsze stanowiska we władzy sądowniczej powinny pochodzić z wyborów powszechnych. Jeśli władza ustawodawcza pochodzi z wyborów, a częściowo pochodzi z wyborów władza wykonawcza, nie widzę powodu, by nie pochodzili z wyborów przedstawiciele władzy sądowniczej. Tylko wtedy w pełni działać będzie zasada trójpodziału władzy. Wyodrębnianie osobnej kasty pochodzącej z mianowań lub wybieranej przez polityków zasadzie trójpodziału władzy zaprzecza.
- Prezes Sądu Najwyższego krytykuje też Zygmunta Miernika, opozycjonistę, który został skazany za rzucenie tortem w sędzię. Gersdorf uważa, że może 10 miesięcy więzienia było karą zbyt surową, ale atak na sąd był atakiem na państwo, obrazą Rzeczypospolitej. Pan protestował przeciwko uwięzieniu Miernika?
- Oczywiście, że protestowałem. Owszem - z czysto formalnego punktu widzenia naruszenie nietykalności cielesnej sędziego, obojętnie tortem, czy czymkolwiek innym, jest naganne. Jednak należy zrozumieć, że rzucenie przez Miernika tortem odbyło się w konkretnej sytuacji. Chodziło o zwrócenie uwagi na skandaliczne, nikczemne zachowanie sędzi, która puściła Kiszczaka wolno. Bo wyrok w zawieszeniu dla bandyty, przywódcy związku przestępczego o charakterze zbrojnym, który to związek zbrojny mordował ludzi i trząsł przez lata całym państwem, jest skandalem!
- Dotknęliśmy kolejnego tematu - nieosądzenia komunistycznych zbrodni i zbrodniarzy. Umierają bez wyroków. Dlaczego przez 27 lat wolnej Polski zbrodnie te nie zostały osądzone?
- Bo nie było woli politycznej. Elity III RP nie miały ochoty ich sądzić. Dlatego ich dialektyka mówiąca o tym, że w 1989 roku został obalony komunizm i zaczęła istnieć wolna Polska, jest nieprawdziwa. Żadni komunistyczni przestępcy nie zostali osądzeni. To, moim zdaniem, zostało przesądzone w Magdalence.
- Na ile wpływ na stan polskiego wymiaru sprawiedliwości ma kwestia nieoczyszczenia samego środowiska sędziowskiego?
- Uważam, że w PRL prawdziwą władzą, strukturą, która rządziła, były cywilne i wojskowe służby specjalne, to była podstawa komunistycznego systemu. Jednak drugim organem opresji wobec obywateli były sądownictwo i prokuratura. Tam ludzie byli specjalnie dobierani. Ulegli wobec komuny. Przeniesienie żywcem całego aparatu sądowniczego do III RP, brak jakiegokolwiek oczyszczenia spowodowało, że w III RP zaistniały warunki, dzięki którym układ służb specjalnych mógł kręcić lody takie, o jakich w PRL mu się nawet nie śniło.
- Przykładem jest afera warszawska, gdzie sądy podejmowały decyzje o zwrocie nieruchomości ludziom do tego nieuprawnionym, nawet stukilkudziesięciolatkom?
- O tym, co dzieje się w stolicy, jest dziś najgłośniej, to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. To ma miejsce w każdej miejscowości w Polsce. Bo w każdym mieście istnieją układy sędziowsko-prokuratorsko-urzędnicze. I to państwo służb specjalnych dalej ma się dobrze i działa. Państwo ma dwa kręgi - oficjalny, gdzie mamy polityków na stanowiskach, i drugi - ludzi cienia. Byłe komunistyczne państwo służb specjalnych. Ono dalej istnieje, a sądy są siedliskiem czerwonych żmij. Mamy do czynienia z "białą mafią", która robi przekręty na grube już nie miliony, ale miliardy. Przekręty mają miejsce w każdym miasteczku, wszędzie, gdzie istnieje prokuratura i sąd.
- Ale sędziowie nie mają ostatnio dobrej passy - mieliśmy całą serię zatrzymań sędziów przyłapanych na pospolitej kradzieży.
- (Śmiech). Myślę, że tu działa palec Boży. Bo stare powiedzenie mówi, że jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu odbiera rozum. Jak widać, tych nakrytych na kradzieży sędziów chciał ukarać bardzo. Ludzie zarabiający ogromne pieniądze w porównaniu do zwykłego człowieka, silą się na kradzieże. Jeden kradnie kiełbasę, inny pendrive'y.
- Co do tych zarobków pani Gersdorf ma inne zdanie. Mówi, że za 7 tysięcy ciężko wyżyć, a za 10 tysięcy pensji sędziego sądu rejonowego żyć godnie można jedynie na głębokiej prowincji.
- Miliony Polaków zarabiają poniżej 2 tysięcy na rękę. Setki tysięcy emerytów i rencistów zaczyna miesięczne dochody od kilkuset złotych i muszą żyć! Osobny temat to ludzie Solidarności, weterani antykomunistycznej opozycji, prawdziwa elita narodu, ludzie, którzy w chwili próby położyli na szali życie swoje i swoich rodzin. Umierają w zapomnieniu, wielkiej nędzy. Ze świadomością, że nie o taką Polskę walczyli. Znam osoby represjonowane, którym prezydent RP nadał odznaczenia, a prezydent miasta pozbawia dachu nad głową. A ta rozzuchwalona kasta sądownicza, do której pasuje określenie jednego z publicystów "polskojęzyczna grupa rozbójnicza", ośmiela się mówić, że 10 tysięcy to za mało!
Zobacz: Ucho Prezesa 5 na YouTube za DARMO. Obejrzyj nowy odcinek online