Mieszkankę Pustkowa oszuści nakłonili do wzięcia 22 tys. zł kredytu. Młody człowiek, podający się za jej wnuczka, twierdził, że bez tych pieniędzy odbierze sobie życie. Sprawa oszustwa trafiła na wokandę do sądu w oddalonym o 600 km Wejherowie. - Płacę za tych gnojów długi, nie stać mnie na życie. Nie stać mnie było nawet, żeby pojechać na rozprawę! - rozpacza Lidia Kalita. Kobieta wściekła się tym bardziej, gdy usłyszała, że człowiek, który wymyślił przekręty metodą na wnuczka, nie trafił za kraty. Arkadiusz Ł. ps. Hoss tydzień temu decyzją warszawskiego sądu został objęty dozorem i wpłacił 300 tys. zł kaucji, choć prokuratura zarzuca mu wyłudzenie od emerytów kilku milionów złotych. - Aż mi ciśnienie skoczyło, jak to usłyszałam! Oszukał tyle starszych osób, skazał na nędzę, na śmieszność! Jak mam wierzyć w sprawiedliwość? - pyta emerytka.
Trudno nie przyznać jej racji. Bo "Hoss" nie ma takich problemów. Półtora roku temu przeniesiono z Warszawy do Poznania proces, w którym jest oskarżony o wyłudzenie 2 mln zł. Oszustowi miało być wygodniej docierać na rozprawy, ale nie stawił się na żadnej. Pojawił się natomiast w Zakładzie Medycyny Sądowej, w którym biegli mają sprawdzić, czy jego dolegliwości nie są symulowane. Była z nim żona Sylwia K. (48.). Kobieta wspiera go także w wyłudzaniu pieniędzy od emerytów. W ubiegłym roku została zatrzymana z synem Romanem K. (29 l.) w apartamencie w centrum Gdańska. Duet został namierzony po tym, jak wyłudził od szwajcarskiej emerytki 125 tys. franków, a od starszego pana z Niemiec 25 tys. euro. Zostali aresztowani, ale szybko wyszli zza krat. Sylwia K. zapłaciła za wolność 200 tys. zł, a jej syn 400 tys. zł.
Zobacz: SKANDAL w Zabrzu! Nauczycielkom grozi wyrzucenie ze szkoły, bo ubrały się na czarno?