W październiku sąd orzekł, że Marcinkiewicz ma płacić 4 tys. zł alimentów byłej żonie. Wyrok jest prawomocny. Ale były premier nic sobie z tego nie robi. - Nie miałam wyjścia, musiałam nagłośnić jego alimentacyjne długi. Szukałam pomocy wszędzie. Przecież według prawa alimenciarze mieli być ścigani – komentowała nam jego żona.
ZOBACZ TEŻ: Komornik zajął mieszkanie Kazimierza Marcinkiewicza. Niedługo licytacja
Tymczasem inny sąd postanowił chronić Kaza przed Izabel. Przez najbliższy rok nie będzie mogła zamieszczać o nim informacji w portalach społecznościowych. Tak postanowił warszawski Sąd Okręgowy. Isabel nie może pisać o Kazie nic, co nie wiąże się z jego działalnością publiczną. Czy sędzia wydający postanowienie wziął pod uwagę fakt, iż Marcinkiewicz nie płaci alimentów, a jego była małżonka nie może się ich doprosić na żaden sposób? Wysłaliśmy zapytanie do sądu, jednak nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Podróże polityków. Ile nas kosztowały? QUIZ
Tymczasem Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz, na której ciąży rygor 10 tys. zł za złamanie tego postanowienia, nie zamierza poddać się bez walki. Jak się dowiedzieliśmy, złożyła skargę, domagając się ponownego rozpatrzenia sprawy oraz wniosła o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego „ze względu na jego stronniczość”.
„Rażącym jest (...) wskazanie kwoty zabezpieczenia i zgoda na niniejszą kwotę (…) Sędzia przychylił się do tej kwoty nie bacząc na sytuację, że pozwana jest osobą niepełnosprawną i niemającą stałych przychodów”
- czytamy w piśmie, do którego dotarliśmy. - Jak można nie wykonywać wyroku sądu i jeszcze pozywać wierzyciela?! (…) Nigdy, przenigdy nie daj się zastraszyć! - grzmi Isabel na Facebooku. Kazimierz Marcinkiewicz nie odbierał wczoraj od nas telefonu.
ZOBACZ TEŻ:Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz pogrążyła Kaza w prokuraturze!