Komunia plus
W wyniku leczenia Covidu wyłącznie przez dostawianie łóżek w szpitalach i stosowania metody „jakoś to będzie”, w Polsce znów umiera po 500 osób dziennie. W umieralności, podobnie jak w inflacji, nie mamy sobie równych. Rząd jednak, poza ględzeniem, uparcie nie robi nic, by zwiększyć liczbę zaszczepionych obywateli. Nie chce zwłaszcza – wzorem innych państw unijnych – wprowadzić obowiązku szczepienia się dla wybranych grup zawodowych ani skutecznie zastosować zasady, że brak paszportu covidowego zamyka wstęp do obiektów kultury, restauracji czy komunikacji miejskiej.
PiS z politycznego wyrachowania toleruje postawę usłużną wobec anty-szczepionkowców, wystawiając tym samym na szwank zdrowie pozostałych obywateli. To nie jest przypadek, to jest zamysł, gdyż, jak mówi prezydent Duda: „Znając poczucie wolności moich rodaków nie wyobrażam sobie, żeby w Polsce można było wprowadzić przymusowe szczepienia”.
To, że są też Polacy, którzy mają prawo żyć w poczuciu bezpieczeństwa, prezydenta najwyraźniej nie obchodzi. Albo on tego nie rozumie, co też jest możliwe, a nawet bardzo prawdopodobne.
Tak się jednak składa, że ci „miłujący wolność” rodacy pana prezydenta, niezaszczepieni „bo nie”, mieszkają w okolicach, gdzie pan prezydent i PiS zdobywają większość głosów wyborczych. Dlatego takie podejście do pandemii może doprowadzić do wymarcia ich elektoratu. Jak bowiem alarmują lekarze grubo ponad 90 proc umierających na Covid, to pacjenci, którzy podobnie jak pan Duda „nie lubią, gdy im się igłą gmera wokół ramienia”.
Być może perspektywa utraty żelaznego elektoratu sprawiła, że po tygodniach zwłoki rząd ogłosił zaostrzenie przepisów antycovidowych. Od dziś nie można już przylecieć do Polski z Lesotho, Botswany, Zimbabwe, Mozambiku, Namibii i Eswatini, czyli dawnego Suazi. Jak wiadomo ruch z tamtych kierunków jest bardzo intensywny i jego zdecydowane ograniczenie będzie dla zdrowia Polaków zbawienne. Potencjalni roznosiciele zarazy nie wylądują przede wszystkim na super lotnisku w Baranowie. Jakże słusznie bowiem nasz rząd powołał do życia spółkę, której płaci grube tysiące za pilnowanie, żeby tam nic nie powstało.
Innym bolesnym dla roznosicieli zarazy ciosem jest obowiązujący od dziś przepis, że w przyjęciach komunijnych może brać udział jedynie 100 osób. Jak wiadomo komunie w grudniu są w Polsce urządzane masowo. Niestety ograniczenie liczby gości tylko do stu osób poważnie zmienia komunijną buchalterię. Powiedzmy wprost – wydatki na sukienkę, na przyjęcie, komputer, laptop, tablet, smartwatcha i elektryczną hulajnogę przy tak skąpej liczbie gości mogą się nie zwrócić. Być może więc rząd wprowadzi dodatek wyrównawczy „komunia plus”? Taki postulat zgłaszam.