- Może to świadczyć o nierealistycznym optymizmie Polaków, którzy nie wierzą, że sami zostaną zakażeni. To się nie zmieni póki nie będzie w co drugiej rodzinie zakażeń. Drugi czynnik to obawa, że ten lockdown może się rozszerzać i ja, albo mąż, żona stracę pracę. Po prostu dominuje obawa przed utratą dochodu - mówi prof. Janusz Czapiński (69 l.), socjolog.
SPRAWDŹ KONIECZNIE: Koronawirus w Polsce. Co to jest lockdown. Czym to grozi?
Tymczasem pojawiają się informacje, że jeśli w najbliższych dniach nie będzie poprawy sytuacji dotyczącej zakażeń, rząd może wprowadzić pełny lockdown. Tak jak wiosną, nie można by się było poruszać po ulicach bez spełnienia wymogu „potrzeby życiowej”, zamknięto by centra handlowe, oraz szkoły.
ZOBACZ TEŻ: DRAKOŃSKIE KARY za brak maseczek. Polacy nie mają wątpliwości [SONDAŻ]