Ubiegłoroczna jesień drożyzną zaskakiwała nas nie raz. O szybsze bicie serca wielu Polaków przyprawiały galopujące ceny jajek i masła. Kiedy wydawało się, że te produkty, bez których trudno nam się obyć, nie mogą być już droższe… ceny po raz kolejny poszybowały w górę! Minął rok i okazuje się, że ceny jajek w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosły o kilka procent. Artykułów, które już wkrótce trzeba będzie uważać za luksusowe, jest więcej. Drogie są mięso drobiowe, mleko i sery – wszystkie w ciągu roku podrożały średnio o 5 proc. Za masło zapłacimy ponad 12% więcej. Ale prawdziwym rarytasem może stać się pospolita marchewka, która bije rekordy cenowe. W ciągu roku jej cena wzrosła o 75 proc. - to przez nieurodzaj spowodowany suszą.
Więcej zapłacimy nie tylko za żywność. Nadchodzące jesień i zima nie będą nas oszczędzać także przy płaceniu rachunków za prąd czy gaz oraz na stacjach paliw. Polityka rządu tutaj nie pomaga. - Już w najbliższych miesiącach będziemy mieli bardzo poważny wzrost cen energii elektrycznej dla klientów indywidualnych. Teoretycznie prąd zdrożeje nawet o 30-40 proc. - mówi nam Marek Zuber (46 l.). Po kieszeniach dostaną też kierowcy - Rząd wprowadził opłatę paliwową i między bajki włóżmy zapewnienia, że nie zostanie ona przerzucona na klientów. Stanie się to prędzej czy później – dodaje ekonomista. - Możemy sobie jednak wyobrazić odgórną decyzję polityczną, żeby tego wszystkiego nie robić przed wyborami – twierdzi Zuber.