Kłamstwo norweskie
Kłamstwo norweskie uzupełnia paletę oszustw będących bujdami założycielskimi państwa PiS. Dotyczy gazociągu norweskiego. Różnica między kłamstwem norweskim a innymi jest taka, że uprawiają je zgodnie zarówno politycy obecnej ekipy rządowej jak i związani z byłym rządem AWS, a także PO-PSL i tzw Lewicy.
Z grubsza chodzi o to, że mój rząd zdemolował rzekomo bardzo dla Polski korzystny kontrakt na dostawy gazu z Norwegii, co pozwoliłoby nam już wtedy uniezależnić się od gazu z Rosji. W rzeczywistości od początku był to projekt propagandowy, który merytorycznie nie trzymał się kupy. Podobnie rzecz się ma ze stawianymi nam do dziś zarzutami.
Pierwszy to taki, że umowę polsko-norweską zarwał mój rząd. Naprawdę zaś kontrakt norweski nie był umową międzyrządową więc mój rząd nie mógł zrywać czegoś czego nie było.
Kontrakt był parafowany przez szefów polskiego PGNiG i norweskiego konsorcjum firm. Odbyło się to 3 września 2001 nie przypadkowo przed wyborami w obu krajach, w obecności premierów Polski i Norwegii.
Największym problemem, który ów kontrakt ze sobą niósł, była ekonomiczna opłacalność. Zapewniało ją dopiero 8 mld. metrów sześciennych gazu, na który należało znaleźć nabywców. PGNiG miało kupować 5 mld, a Norwegowie mieli poszukać chętnych na pozostałe 3 miliardy. Nie znaleźli. Po dwóch latach poinformowali, że nie są w stanie wywiązać się z podjętego zobowiązania i proponują jego wygaszenie. Z ich inicjatywy projekt upadł, eksperci i odpowiedzialni politycy odetchnęli z ulgą. Waldemar Kuczyński główny doradca ekonomiczny Jerzego Buzka pisał w „Polityce”, że „wariant norweski jest najgorszy z możliwych, a przede wszystkim nierealny”.
"NATO szczekało pod drzwiami Rosji". Szokujące słowa papieża!
Umowa z Norwegami w warunkach, jakie wtedy panowały na rynku gazu, rzeczywiście była nierealna. Mało kto jednak o tym mówi, wygodniej jest pleść bzdury o „zmarnowanej szansie”.
Możliwość prawdziwej, a nie propagandowej dywersyfikacji pojawiła się dopiero po renegocjacji przeszacowanego kontraktu jamalskiego za co odpowiadał wicepremier w moim rządzie Marek Pol. To my naprawiliśmy błędy umowy podpisanej przez rząd Hanny Suchockiej, ograniczając kontrakt jamalski do rzeczywistych potrzeb. Dopiero to otworzyło przestrzeń do prawdziwej, a nie udawanej dywersyfikacji co wykorzystały następne rządy.
Nie ma to jednak znaczenia dla dzisiejszych rycerzy propagandowych bitew. Ilość wypowiadanych przy tej okazji bzdur i to przez ludzi wydawałoby się poważnych doprawdy zadziwia. Nawet mnie, kogoś, kogo już nic dziwić nie powinno.