Wiktor Świetlki: Rząd Holandii wspólnikiem Putina

2014-07-24 4:00

Kolejne sankcje, a raczej sankcyjki, nałożone przez Unię Europejską na Rosję Radosław Sikorski określił jako "inteligentne". Kiedy kobieta nie jest ani ładna, ani mądra, to się mówi, że jest sympatyczna. Inteligentne sankcje to takie, które nie są ani surowe, ani skuteczne.

Kilka kolejnych osób z Rosji nie będzie mogło przyjeżdżać na Zachód, a kilka kolejnych rosyjskich firm będzie musiało poszukać odpowiednich obejść, by dalej robić tam biznesy. Tyle było warte życie niemal 300 pasażerów malezyjskiego samolotu, w tym ponad 80 dzieci. Według Radia RMF na wysokości zadania stanął rząd Holandii, który "studził" emocje i naciskał, by formalnie sankcji nie łączyć z zestrzeleniem boeinga, na pokładzie którego znajdowali się głównie Holendrzy.

Zrozpaczony holenderski tata, którego siedemnastoletnia córka miała przed sobą wspaniałą przyszłość, ale stanął jej na drodze wciąż uwielbiany także przez część naszych rodaków bandyta z Kremla, powinien winić nie tylko Władimira Putina. Niestety, powinien zadać parę pytań także własnemu premierowi, a także szefom głównych instytucji unijnych. Jak to się stało, że samoloty, także holenderskich linii KLM, latały nad terenem, gdzie od kilku miesięcy trwają walki, i gdzie regularnie skutecznie używa się rakiet przeciwlotniczych? I jak to się stało, że polski LOT już dawno jakoś wpadł na to, by nad tym obszarem nie latać? W bardzo prosty sposób. W Polsce nie udaje się, że wokoło Doniecka i Ługańska nie toczy się wojna. I nikt normalny - choć nienormalnych i u nas nie brakuje - nie twierdzi też, że w tej wojnie nie bierze udziału Rosja.

Na Zachodzie do zeszłego czwartku było zupełnie inaczej. Po pierwsze, starcia pomijano milczeniem lub bagatelizowano. Międzynarodowe organizacje lotnicze, których nieszczęśliwie posłuchali nierozeznani w sprawie Malezyjczycy, tłumaczyły, że zezwalały samolotom tam latać, bo nie wiedziały, że separatyści mają broń zdolną zestrzelić samolot na tak wysokim pułapie. Owszem, gdyby to byli separatyści z Kraju Basków albo Sri Lanki, to zapewne nie mieliby szans jej mieć. Jeśli jednak uczciwie przyznałoby się, że w tej wojnie bierze udział Rosja, ze swoim sprzętem, swoim potencjałem militarnym, to dość łatwo uznano by, że "separatyści" samolot łatwo mogą strącić.

Tylko jak to przyznać ma rząd kraju, który jeszcze niedawno wraz z Niemcami i Duńczykami kombinował, jak omijać decyzje Komisji Europejskiej broniącej polskiej gospodarki przed rosyjskimi blokadami na import mięsa i dogadywać się z Moskwą indywidualnie? Jak ma to robić rząd, który jeszcze niedawno (wraz z Niemcami) sabotował plan zwiększenia obecności wojsk NATO w Polsce?

W kryminalistyce jest dział, który nazywa się wiktymologią i zajmuje się badaniem tego, dlaczego niektóre osoby łatwiej padają ofiarą przestępstw niż inne. Niestety, w geopolityce jest tak, że ofiarą krótkowzroczności, podłości i braku elementarnej sojuszniczej solidarności jednych padają inni. Taki los spotkał pasażerów lotu MH-17, w większości Holendrów.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail