I nie interesuje mnie, kto najbardziej zawinił: PZPN, NCS czy ministra sportu. Ważne jest to, że obciach był i pozostał. Dach, który nie chroni przed deszczem? Czy potrafi chronić tylko przed upałem, powodując jeszcze większy skwar? Czy od dziś wiadomo, że jesienią Polskę zalewają deszcze? To o tej porze roku w naszej strefie geograficznej "oczywista oczywistość". Czy nie ma czegoś takiego jak prognoza pogody? Czy gdy zaczęło padać, nie można było tego dachu po prostu zasunąć? Przecież chmury zbierały się od jakiegoś czasu. Przecież zasunięcie dachu to najprostsza rzecz, którą można zrobić. A co by się stało, gdyby deszcz spadł np. w 20. minucie meczu? Też nie można by dachu zamknąć, bo groziłoby to obciążeniem konstrukcji, czyli katastrofą budowlaną? I co z tego, że piłkarze stwierdzili, że nie chcą grać pod dachem. Przecież wcześniej chcieli. Przypomnę słowa Tomasza Rząsy, menedżera polskiej reprezentacji, przed wspomnianym meczem z Grecją: "zamknięcie dachu nie ma dla biało-czerwonych znaczenia". Okazuje się, że ten prosty zabieg, czyli zasunięcie dachu, jest ponad siły III Rzeczypospolitej. W dodatku państwa, na którego czele stoi premier-piłkarz. Jak w takim razie wyglądają inne dyscypliny? Gospodarka? Kultura, edukacja?
Mieliśmy już Słońce Peru. Teraz objawił się nam nowy wódz - Donald Plusk. I byłoby to nawet zabawne, gdyby nie okazało się żałosne. Bo - trzeba zapytać - dlaczego jeden z najdroższych stadionów świata, za blisko 2 mld złotych, nie działa? Dlaczego nie działa dach? Nie ma drenażu murawy? Bo gdyby stadion był taki supernowoczesny, jak nam wmawiają, to dach przy pierwszych kroplach deszczu powinien zasuwać się automatycznie. Ale ten niedziałający dach pokazuje, że nie działa państwo, które buduje takie dachy i stadiony. I nie tylko w kwestii dachu nie ma myślenia strategicznego, z wyprzedzeniem. Przewidywania skutków.
Trudno nie zgodzić się z Jarosławem Kaczyńskim, że przełożenie meczu Polska - Anglia pokazuje stan polskich organizacji i instytucji. I z przywołanymi przez prezesa PiS słowami premiera z marca br., kiedy Donald, jeszcze wówczas Tusk, a nie Plusk, powiedział: "mój rząd jest jak Stadion Narodowy". Stadion to fuszerka. A ekipa Pluska to rząd fuszerki narodowej.