Kalisz błysnął okularami

i

Autor: Tomasz Radzik

Ryszard Kalisz: Trotyl mógł pochodzić z mundurów żołnierzy

2012-11-05 3:00

Jeden z liderów Sojuszu Lewicy Demokratycznej o sensacyjnych doniesieniach ws. katastrofy smoleńskiej

"Super Express": - Kto ten trotyl w Smoleńsku zdetonował?

Ryszard Kalisz: - Po pierwsze - mówię to jako adwokat - nie ma żadnych przesłanek, żeby mówić o obecności trotylu bądź nitrogliceryny na pokładzie samolotu. Używam słowa "bądź", bo każdy specjalista od materiałów wybuchowych powie państwu, że nitrogliceryna z trotylem nie mogą razem występować. Po prostu nawzajem się wyłączają. Po drugie, urządzenia, które użyto do badania, mówią nie tyle, że znaleziono materiał wybuchowy, ile to, że odkryto określony związek chemiczny.

- Ale pestycydów nikt tam nie szukał.

- Trudno jest powiedzieć, na co zareagowały urządzenia polskich śledczych.

- To urządzenia, które mają szukać śladów materiałów wybuchowych.

- Nie. One po prostu szukają śladów różnego rodzaju związków chemicznych. Natomiast jeżeli wcześniej prowadzono badania i nic nie odkryto, a odkryto dopiero teraz, świadczy to o tym, że wykryte ślady są mikroskopijne. Pamiętam zresztą, że po rozpoczęciu interwencji w Iraku tymi samolotami byli transportowani nasi żołnierze. Stąd ewentualne mikroślady mogą być pozostałością tego, że żołnierze wcześniej byli na poligonie albo że nosili ubrania z poligonu. Dlatego wyciąganie na podstawie tych badań wniosków, że na pokładzie tupolewa mogło dojść do zamachu, to świadectwo kompletnej ignorancji w zakresie kryminalistyki. To, co to urządzenie odkryło, jest tylko miniposzlaką. Aby był dowód, musi być nierozerwalny i logiczny ciąg poszlak. Czyli redaktor Gmyz skompromitował się totalnie.

- A co jeśli pobrane próbki wskażą na materiał wybuchowy?

- Bezsporne jest, że urządzenie odkryło jakieś związki chemiczne. Jeżeli nawet te związki mogły być jakimś materiałem wybuchowym, to w mikroskopijnych ilościach, które nie mogły posłużyć do wybuchu, a mogły pochodzić z ubrań żołnierzy. Więc nie ma to żadnego związku z wybuchem! Natomiast cały artykuł Cezarego Gmyza miał przekonać, że tam był zamach.

- Wiele osób też wyciągnęło takie wnioski.

- Jarosław Kaczyński i reszta są w takim stanie psychicznym, że jak zobaczą chrabąszcza latającego po ścianie, będą myśleli, że ten robak chce rozwalić siedzibę PiS! A czemu mamy się zajmować stanem psychicznym jednego człowieka? Bardzo współczuję Kaczyńskiemu, że zginął jego brat. Jednak oprócz niego w tej katastrofie zginęło 95 osób! 1 listopada byłem na cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Podchodzili do mnie ludzie i pytali, czy są jakieś metody badań psychiatrycznych, bo mają dosyć manipulowania emocjami ludzkimi!

- Na tym samym cmentarzu mogliby też podejść ludzie i zapytać pana, czemu nie dążycie do wyjaśnienia tej sprawy i dlaczego nadal nie mamy wraku.

- Mieliby trochę racji. Polityka informacyjna prowadzona przez prokuraturę nie jest najlepsza. To jest tylko reagowanie na wydarzenia. Jeśli się okazuje, że prokurator generalny wiedział o tej publikacji już poprzedniego dnia, czemu płk Szeląg nie zrobił konferencji wcześniej, już o godz. 9 rano? Gdyby się na to zdecydował, Polacy nie byliby tak rozedrgani.

- Myśli pan, że historia z trotylem to był spisek, żeby pokazać Kaczyńskiego w złym świetle?

- Żaden spisek. To wszystko brak wyczucia, brak umiejętności. Nieraz już mówiłem, i to dwa lata temu, że prokuratura powinna robić co tydzień konferencje w tej sprawie. Żeby nie było przecieków, żeby pana gazeta nie miała ciągle pożywki.

- Żeby nikt jej nie miał.

- Też. Mówię ogólnie o wykorzystywaniu tragedii smoleńskiej do zarabiania przez media. Powiem panu coś jeszcze. To, co robi rząd, jest bardzo zaskakujące. Wygląda, jakby zupełnie abdykował. Może poza jednym premierem Tuskiem, który jest w pewnej relacji psychicznej z Kaczyńskim. Obaj są dziś jak dwaj nierozdzielni polityczni dyskutanci. Tusk doskonale wie, że bez strachu przed PiS jego partia nie będzie miała wysokich notowań. PO ewakuowała się dziś z przestrzeni publicznej. Rzecznika Grasia nie było od mniej więcej dwóch tygodni. Poza dwoma, trzema posłami nikt w ogóle się nie wypowiada. Oni się boją!

- Panie pośle, kto na tym trotylu najwięcej straci?

- Ja, pan, wszyscy. Jesteśmy w odmętach jakiegoś szaleństwa. Jarosław Kaczyński rządzi jako wódz zhierarchizowaną, żołnierską partią. To jest bardzo złe dla systemu politycznego, że mamy w Polsce partie wodzowskie, w których jest marszałek, generał albo wódz, są oficerowie, a reszta to tylko szeregowi żołnierze.