W procesie w sprawie nieprawidłowości w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji zarzuty usłyszał nie tylko Gawłowski. Na ławie oskarżonych zasiadła też jego żona Renata Listowska-Gawłowska i kilkanaście innych osób. Oboje jednak złożą wyjaśnienia dopiero dzisiaj. Wszystko przez objętość aktu oskarżenia. Materiał liczy ponad 400 tomów i ok. 1100 stron. Do wczesnych godzin popołudniowych prokurator Witold Grdeń 945 l.) nie odczytywał go w całości, a przytaczał jedynie wybrane fragmenty.
Zarzuty dla Stanisława Gawłowskiego dotyczą okresu rządów koalicji PO-PSL, kiedy sprawował funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska. Wtedy to miał przyjmować od biznesmenów pieniądze, zegarki i nieruchomości, m.in. apartament w Chorwacji. Polityk miał też dopuścić się ujawnienia informacji niejawnej i splagiatować swoją pracę doktorską. Sam zainteresowany, który w 2018 r. spędził trzy miesiące w areszcie, przekonuje o swojej niewinności. - Jestem tutaj, bo chcę w sposób rzetelny wyjaśnić wszystkie te rzeczy, które zostały wcześniej przygotowane przez prokuraturę. Nie mam niczego sobie do zarzucenia, niczego się nie wstydzę. Wszystko to, co robiłem, robiłem zgodnie z prawem i w interesie publicznym – powiedział dziennikarzom tuż przed wejściem na salę sądową.