Kaczyński kontra Gowin: Śmierć i podatki
Powiadają, że dwie są rzeczy pewne na tym świecie: śmierć i podatki. Jedno i drugie zgrabnie wpisuje się w burzliwe losy koalicji rządowej, bo przez podatki za chwilę ma umrzeć Zjednoczona Prawica. Przynajmniej w tej formie jaką znamy.
Wszyscy już trochę czekamy, aż ta kronika zapowiedzianej śmierci politycznego projektu Jarosława Kaczyńskiego, Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry dopisze się do końca. Od dnia wyborów parlamentarnych w 2019 r. było wiadomo, że Zjednoczona Prawica skazana jest na zgubę. Szachujący Kaczyńskiego Gowin i Ziobro z bezwolnych przystawek stali się podmiotowymi członkami koalicji i zaczęły się komplikacje. Te od próby przeprowadzenia prezydenckich wyborów „kopertowych”, które zablokował Gowin, tylko eskalują.
Trudno znaleźć miesiąc spokoju w targanych politycznymi namiętnościami relacjach koalicyjnych, ale też trudno dostrzec ich koniec, którym musi okazać się dezintegracja Zjednoczonej Prawicy. W zasadzie brakuje już tych, którzy wierzą, że koalicja przetrwa choćby do końca roku. Wojny podjazdowe Kaczyńskiego i granie na wypchnięcie Gowina z koalicji przy zachowaniu niezbyt stabilnej, ale jednak większości, mają się wkrótce zakończyć. Wczesna jesień zapowiada się bardzo burzliwe w polskiej polityce, kiedy to rozpad koalicji ma się stać samospełniającą się przepowiednią.
Wszystko, jak się wydaje, zależy od tego, ilu posłów Porozumienia uda się złamać i odciągnąć od Gowina. Czy będzie ich wystarczająco dużo, by nawet bez Gowina nie stracić chwiejnej większości, nadal nie wiadomo. Na pewno tyle razy już czekaliśmy na rychły rozpad Zjednoczonej Prawicy, że chyba nie warto przywiązywać się do scenariusza szybkiego rozwiązania tego dramatu. Nie wiem, jak Państwo, ale ja w ten rozpad uwierzę, jak go zobaczę.