W sobotę odbywało się posiedzenie Rady Krajowej Nowej Nadziei, partii kierowanej przez Sławomira Mentzena, która wchodzi w skład Konfederacji. Po zakończeniu obrad w mediach społecznościowych prezesa tej formacji pojawił się zaskakujący wpis. - Po całodniowej dyskusji, poinformowałem Janusza Korwin-Mikkego, że nie będzie kandydował z list Konfederacji w kolejnych wyborach. Zdaje sobie sprawę z tego, że niektórzy tego nie zrozumieją i nigdy mi tego nie wybaczą. - pisał dalej Mentzen. Wygląda na to, że na pewno młodszemu koledze nie wybaczy Janusz Korwin- Mikke. - Przed spotkaniem członków Rady Krajowej Nowej Nadziei odbyłem rozmowę ze Sławomirem Mentzenem i doszedłem do wniosku, że nie ma szans na porozumienie - napisał polityk.
W tej sytuacji Korwin przymierza się już do założenia nowej partii. Daje sobie 16 dni na podjęcie konkretnej decyzji. - Nie wiem, czy Konfederacja się utrzyma. Jeżeli będę zakładał nową partię, to z Konfederacją stanie się to samo, co kiedyś z Kongresem Nowej Prawicy czy UPR. Po prostu zniknie - grozi wręcz swoim kolegom, w rozmowie z Onetem, legenda ruchu wolnościowego. I faktycznie kilka razy dochodziło do podobnych sytuacji. Skłóconą partię opuszczał Janusz Korwin-Mikke i razem ze sobą zabierał całe poparcie przywołanych już formacji. Tym razem może być inaczej, bo to nie on był liderem Konfederacji, a bardzo popularni Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen. Korwin -Mikke, co widać choćby w mediach społecznościowych, ciągle ma jednak w partii wielu zwolenników. - Ja nie chcę, by ci ludzie mnie bronili. Idziemy do ataku. W ciągu 16 dni podejmę decyzję, czy zakładam nową partię. Do 14 listopada jestem lojalnym członkiem Nowej Nadziei - mówił dla Onetu.