Andrzej Morozowski

i

Autor: Piotr Grzybowski

Andrzej Morozowski: Rosjanie grają w Polaka

2012-11-02 3:00

Jakie będą skutki zamieszania z "trotylem" dla PO i PiS

"Super Express": - Po tym, gdy Prawo i Sprawiedliwość już otwarcie mówi o zamachu i "zabójstwie 96 osób", straciło szansę na powrót na pierwsze miejsce w sondażach?

Andrzej Morozowski: To kwestia czasu. Jeżeli Platforma będzie popełniać błędy, kryzys będzie się pogłębiał, to zapewne nie straciło. Choć PiS będzie musiał znaleźć jakiś nowy pomysł. Profesor Gliński po tym, co się stało, jest już passé. Co prawda wyborca lubi być oszukiwany, ale prezes Kaczyński przed pewnymi rzeczami nie potrafi się powstrzymać.

On czy jego doradcy?

Jednak on. Przecież dwa miesiące naprawdę ciężko pracowali. I był rezultat. Pierwsze miejsca w sondażach. Wystarczyło, żeby prezes poczekał we wtorek kilka godzin. W "Ziemi obiecanej" Wajdy moja ulubiona scena pokazuje Pszoniaka grającego Moryca Welta. Idzie do kantoru i odmawia zwrócenia pieniędzy, gdyż zainwestował je w swoją fabrykę. Wychodzi, kompletnie wyczerpany tą rozmową. Siada w bramie i nagle przemienia się w Pszoniaka, zadowolonego ze swojej gry i machającego do kamery. Wajda to zostawił. I Jarosław Kaczyński też od czasu do czasu wychodzi z roli i zadowolony macha do kamery. To silniejsze od niego.

Platforma podpuszcza PiS, żeby prezes wyszedł z siebie? Po przeciekach do "Rzeczpospolitej" mieliśmy nagłośnienie informacji o tym, że wszystkie te próbki, wokół których był szum, i tak pozostaną w Rosji, a nie w rękach polskich...

Jest więcej takich rzeczy. Mamy teraz skandal z niedbałą identyfikacją zwłok prezydenta Kaczorowskiego. To się jednak nie przebija, bo wszyscy mówią o trotylu. I oczywiście, że to się Platformie opłaca. Wyborca PO podchodzi do stosunków z Rosją tak, że to jest duży kraj, który ma swoje interesy i rząd na to nic nie poradzi. Wyborcom PiS można jednak podrzucać więcej. Gdybym był zwolennikiem teorii spiskowych, to powiedziałbym, że strona rządowa wpuściła "Rzeczpospolitą" na minę. Nie wierzę w to, ale dla kogoś z boku to może wyglądać wręcz na grę służb specjalnych z korzyścią dla PO.

Po tym, jak toczy się wyjaśnianie śledztwa w sprawie katastrofy, ponad 60 proc. Polaków uważa, że sprawą powinna zająć się międzynarodowa komisja. To wotum nieufności wobec polskich władz, ale może należałoby taką komisję powołać?

Może i tak, ale które z państw chciałoby firmować taką komisję?

Może nie państwo, ale NATO albo Unia Europejska?

Ale kto zdecydowałoby się na zadrażnianie swoich interesów z Rosją w imię katastrofy sprzed trzech lat? Może i należało na początku o nią wystąpić. Czy kogokolwiek by ona jednak przekonała? Mam wrażenie, że to już kwestia wiary i pewne werdykty odrzucające np. zamach nie byłyby przez część ludzi przyjmowane do wiadomości. Na tych podziałach i awanturze zyskuje zarówno PiS, jak i PO. Mają te swoje stałe, okopane pozycje. Zyskuje jednak przede wszystkim Rosja. Przecież Rosjanie mają w ręku potężny oręż. Obecnie są np. naprawdę zaniepokojeni sprawą gazu łupkowego. Na wydobycie mamy zgodę wszystkich sił politycznych w Polsce. Więc trzeba zamieszać w polskim kotle.

Te "przecieki" to ich mieszanie?

Rosjanie mają w rękach joystick do "gry w Polaka". I Putin nim gra. Pojawiają się obietnice wydania wraku. Pojawiają zdjęcia z prosektorium i miejsca katastrofy. Informacja o próbkach i o tym, że pozostaną one jednak w rękach Rosjan. I oni będą te próbki trzymać tak długo, jak to możliwe. Podobnie jak wrak. Albo je wydadzą w dogodnym dla siebie momencie, ewentualnie z brakami. A może wydadzą z naruszoną plombą i wtedy dopiero się zacznie! Przecież to jest tak użyteczne.

Andrzej Morozowski

dziennikarz TVN24

Nasi Partnerzy polecają