W związku z konfliktem na Krymie rosyjska prorządowa propaganda działa na pełnych obrotach. Jak się okazuje, jej aktywność w Polsce jest coraz większa.
13 marca, w rosyjskiej telewizji "Rossija" wyemitowano materiał dotyczący naszego kraju. Opisano w nim szkolenie młodych rosyjskich działaczy partii opozycjnych w warszawskim klubie "Harenda". Uznano, że jest to szkolenie pod hasłem Majdan, a jego uczestnicy zapoznawali się ze sposobami prowadzenia wojny informacyjnej na Krymie.
- Dlaczego kurs z udziałem młodzieży rosyjskiej odbywa się w Warszawie, a nie w Rosj? - pytają twórcy materiału. O tym, że są to opozycyjni wobec prezydenta Putina działacze nie wspominają ani słowem...
Jedną z trenerek na szkoleniu była posłanka Platformy Obywatelskiej z Gdańska Agnieszka Pomaska. Jak wyjaśnia w "Dzienniku Bałtyckim", na szkoleniu byli młodzi ludzie z opozycjnych partii rosyjskich: Jabłoko, Parnasu i Partii Postępu. Szkolenia odbywają sie w Polsce już od kilku lat. Ale dla proputinowskiego Kremla, to akurat szkolenie zwolenników demokracji oznacza jedno: że może być uznany za prowokatora i dywersanta.
Pomaska komentując na facebooku materiał rosysjkiej telewizji, uznała go "jako działanie rosyjskiej propagandy". W podobnym tonie oceniał go w "Dziennniku Bałtyckim" marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
- To przykład agresywnej propagandy i manipulacji uprawianej w państwowych mediach rosyjskich - twierdzi Borusewicz. I trudno, w tym przypadku nie przyznać im całkowitej racji.