"Super Express": - Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział w wywiadach dla "Gazety Polskiej" i tygodnika "Do Rzeczy", że Polska powinna zostać włączona w amerykański system obrony atomowej. Czy to realne, i co oznaczałoby dla bezpieczeństwa Polski spełnienie tych deklaracji?
Romuald Szeremietiew: - Jeśli pan prezes o tym mówi, to trzeba przyjąć, że były konsultowane ze stroną amerykańską. Włączenie Polski w ten system miałoby oczywiście istotny walor, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo. Znacznie trudniej byłoby Polskę zaczepić, gdyby w takim systemie się znajdowała.
- Z nieoficjalnych informacji wynika, że byłoby to na rękę także Niemcom. U naszych zachodnich sąsiadów jest spory nacisk społeczny na usuwanie z kraju amerykańskich baz i amerykańskiej broni atomowej. Miałyby one zostać przeniesione właśnie do Polski.
- Jeżeli przyjmujemy, że obecność trwałych baz na terenie naszych krajów służy bezpieczeństwu, to służy mu także w kontekście poprawy relacji z zachodnim sąsiadem.
- Prezes PiS mówi też o zwiększeniu wydatków na obronę do 3 proc. PKB. Jak pan ocenia tę deklarację?
- Skoro Rosja wydaje od 4,5-5 proc. PKB na obronę, to sens zwiększenia wydatków obronnych jest oczywisty. Kluczowe jest jednak pytanie, na co te pieniądze wydać, wybór strategii obronnej. Włączenie w system obrony nuklearnej może być ważnym elementem owej strategii.
- Atom budzi duże emocje. Przeciwko budowie elektrowni jądrowej w Polsce były protesty. Czy nie obawia się pan, że do podobnych lub większych może dojść w sytuacji, gdy w naszym kraju rozmieszczana będzie broń nuklearna?
- Zarówno broń, jak i elektrownie atomowe zawsze budzą społeczne emocje. Ale tu jest pytanie, czy państwa, na których terenie są bazy i przede wszystkim broń atomowa, są bezpieczniejsze, czy nie? I odpowiedź jest prosta - jakoś nie widzimy, by ci, którzy tą bronią dysponują, nagle z niej rezygnowali. Niewykluczone, że w tych protestach i ruchach antyatomowych dużą rolę odgrywają nie tylko kwestie ekologiczne, ale też wpływy ośrodków zainteresowanych tym, by Europa Środkowa i przede wszystkim Polska stały się swojego rodzaju szarą strefą, w której można sobie pohulać. Wzmocnienie bezpieczeństwa tego regionu nie jest w interesie owych ośrodków.
Zobacz: Joanna Kluzik-Rostkowska: Bartłomiej Misiewicz ważniejszy od prezesa PiS