„Super Express”: - W piątek w Gdańsku miało dojść do odsłonięcia tablicy upamiętniającej śp. Lecha Kaczyńskiego oraz Jarosława Kaczyńskiego. Nie dojdzie, prezes PiS nie wyraził zgody.
- Rafał Ziemkiewicz: - Pomysł niewątpliwie szkodził tak Jarosławowi Kaczyńskiemu jak i jego partii. Takie odsłanianie tablicy kojarzy się jak najgorzej...
- Dlaczego „jak najgorzej”?
- Tablice typu „Tu był i siedział wielki wódz” są nam znane z filmu „Defilada” o Korei Północnej. Taki pomysł wspaniale współgra z propagandą totalnej opozycji, która bardzo by chciała wykazać, że istnieje jakiekolwiek podobieństwo między otoczonymi tzw., „kultem jednostki” różnej maści dyktatorami a Jarosławem Kaczyńskim.
- Wróćmy jednak do zamysłu stworzenia tablicy. Nie sądzę, by chcieli Kaczyńskiemu zaszkodzić.
- Nie, ale każda władza obrasta w pochlebców, którzy uważają, że mogą tak zapewnić sobie atencję władzy. Konstytucyjnie Jarosław Kaczyński nie jest najważniejszą osobą w państwie, ale wszyscy wiedzą, że jednak nią jest. Dlatego odbywają się wyścigi o jego łaskę. Tyle, że Kaczyński jest osobą raczej skromną i nie zależy mu na budowaniu własnego kultu.
- Zależy mu jednak na uczczeniu pamięci nieżyjącego brata. I to także miało się znaleźć na tej płycie.
- To prawda. Jarosław Kaczyński bardzo kochał brata, a jego śmierć do dziś jest przywoływana w głupich żartach wszelkiej maści „palikociarzy”. Wszyscy wiedzą, że aby podlizać się prezesowi trzeba w pewnym sensie podlizać się pamięci o byłym prezydencie. Stąd wysyp tych koszmarnych pomników ku czci śp. Lecha Kaczyńskiego. Każdy chce zdobyć plusa...