Rafał Woś

i

Autor: Super Express

Rafał Woś o budżecie: Zła bajka o dziurze

2020-08-25 6:31

Mamy nowelizację budżetu i wzrost deficytu wydatków publicznych do 5 proc. PKB. Czy to zapowiedź rychłego bankructwa? Absolutnie nie! Bankructwo państwa byłoby wtedy, gdyby nawet w warunkach walki z COVID-19 rząd upierał się nadal przy nieludzkim zerowym deficycie!

Przez długie trzy dekady karmiono nas bajeczką o straszliwej „dziurze budżetowej”. Przekonywano, że państwo jest jak drobny ciułacz, który „nie może wydawać więcej, niż zarabia”, bo w końcu komornik wejdzie mu na konto i skończy się „życie ponad stan”. Niestety, w wielu głowach ta opowieść mocno się utrwaliła. I dziś powtarzają ją bezrefleksyjnie zarówno media głównego nurtu, jak i korwinowsko-konfederacyjne zakamarki internetu.

Tymczasem „bajka o dziurze” jest zwyczajnie nieprawdziwa. Z kilku powodów. Po pierwsze, dług publiczny nie jest wcale dowodem na złą politykę ekonomiczną. Przeciwnie. To zazwyczaj przejaw zdrowego podejścia do gospodarki. Dlaczego? To proste. Państwo ma wobec swoich obywateli szereg obowiązków: wypłaca emerytury, wspiera rodziny, utrzymuje powszechną służbę zdrowia i szkolnictwo, dba o infrastrukturę. Wszystko to kosztuje.

Rząd może się oczywiście z tych obowiązków wykpić i przerzucić je na obywateli. Wówczas łatwiej będzie się politykom szczycić niskim długiem publicznym. Albo wręcz nadwyżką budżetową. Krytycy długu albo międzynarodowe instytucje będą oczywiście bić brawo. Tylko co z obywatelami i ich potrzebami? Dlaczego zawsze tzw. zdrowe finanse mają polegać na zaciskaniu pasa przez zwykłego człowieka? Gdy nadchodzi kryzys, potrzeba rządowej interwencji staje się jeszcze bardziej pilna. Jeśli mamy do czynienia z krachem ekonomicznym albo – jak teraz – z epidemią, to rządowi nie wolno zachowywać się jak straż pożarna, co to przyjechała na miejsce pożaru i oświadczyła, że… gasić nie będzie, bo trzeba oszczędzać wodę, żeby się słupki zgadzały.

Po trzecie, jeśli uwierzymy w bajkę o dziurze, to zacznie się szkodliwa oszczędnościowa panika. A presja na cięcie wydatków publicznych (takich jak choćby 500 plus) byłaby w obecnej sytuacji najgorszym z możliwych pomysłów. Taką krzywdę zrobiliśmy już sobie w czasach terapii szokowej, co wpędziło nas na lata w społeczną traumę wysokiego bezrobocia i zmusiło do wyprzedaży najlepszych cząstek gospodarki narodowej. Nigdy więcej!