Ta klęska nie wydarzyła się przypadkiem. Ani dlatego, że „jeszcze nie ten czas, a ludzie nie dojrzeli”. To jest porażka na własne życzenie. Efekt prowadzonej od dawna polityki „ludzie! ludzie! tylko przypadkiem na nas nie zagłosujcie!!!”.
Marginalizacja lewicy wynika z fundamentalnego przekonania, że najważniejszym wyzwaniem naszych czasów są wojny kulturowe i światopoglądowe. A cała socjalno-bytowa reszta to właśnie… reszta. To też, ale najpierw oczywiście to pierwsze! – powiada lewica i… ma problem. Bo od razu skazuje się na walkę o głosy najlepiej sytuowanych klas społecznych. Ewentualnie tych średniaków, którzy bardzo by chcieli podleczyć swoje kompleksy i awansować do elity. Owa „stawka na sytych” wiedzie jednak lewicę w pułapkę.
Bo elity i ich aspirujące satelity wcale nie mają interesu, by głosować na jakąś lewicę. Słyszą „więcej sprawiedliwości społecznej” i myślą „chcą rozdać moje pieniądze darmozjadom”. Nie rajcuje ich ani 13. emerytura, ani wyższa płaca minimalna, bo to nic w ich życiu nie zmienia. Elity właśnie dlatego są elitami, że im jest dobrze. Niepotrzebna im żadna socjalna rewolucja. Według nich rolą lewicy jest bycie agresywną bojówką liberałów. Lewica powinna spalać się w świętych wojnach o gender i żołnierzy wyklętych. Również po to, żeby – niczym w serialu „Gra o tron” – trzymać różnego typu buntowników społecznych z dala od stolicy. Żeby w pałacach panie i panowie mieli spokój.
Najgorsze, że lewica dała sobie wmówić, że walczy o „wielkie sprawy” i na serio broni „Polski otwartej i uśmiechniętej” przed inwazją „homofobicznego, nacjonalistycznego ludu”. Jaka jest reakcja? Ludzie widzą, że lewica ich nie rozumie i nimi gardzi. Ale nie mają już większej ochoty przekonywać, że nie są wielbłądami. Od lat machają więc na lewicę ręką, traktując ich jako grupkę odrealnionych i niepoważnych dzieciaków.
Nie trzeba być Nostradamusem, żeby wiedzieć, że same teksty nie przyniosą lewicy przebudzenia. Ale co robić? Lewica potrzebuje takich zwierciadeł. Bo jest na dnie. I nie ma dobrego planu, jak się z tego dna odbić.