Ja wiem, że im dłużej człowiek siedzi przed telewizorem albo na różnych fejsach, tym bardziej udziela mu się nastrój wojenno-apokaliptyczny. Na dodatek w ciągu minionych czterech lat wiele ważnych mediów w ogóle abdykowało z pretensji to bycia medium. Czyli pośrednikiem pomiędzy różnymi punktami widzenia czy grupami interesu. Szkoda, bo w przeszłości zdarzało się im być prawdziwym dobrem wspólnym. Teraz zaś trudno traktować je inaczej niż jak tubę zagrzewającą do świętej wojny swoich. I wyspecjalizowaną w odpalaniu pocisków w kierunku tamtych.
Efekt jest taki, że wielu mediom już dawno zabrakło słów. Są jak źli rodzice, którzy wrzeszczeli na dzieci tak często, że ich krzyk przestał robić na kimkolwiek jakiekolwiek wrażenie. Liberalni harcownicy tyle już razy obwieszczali koniec polskiej demokracji, nastanie faszyzmu, wyjście Polski z UE, tajny sojusz Kaczyńskiego z Putinem oraz katastrofę gospodarczą, że obecnie ich przekaz trafia już tylko do przekonanych. Sytuację wykorzystał PiS, zmieniając media publiczne w lustrzane odbicie mediów liberalnych. Więc gdy ktoś teraz zwraca politykom z tej opcji uwagę, że tak nie wolno, to oni odpowiadają, że nie są przecież frajerami. W mediach mamy logikę jak z czasów zimnej wojny. Nikt nie złoży swojej broni nuklearnej pierwszy.
Z drugiej strony jest jednak prawdziwe życie. Tu nie ma mowy o żadnym końcu świata. Zwyczajnie wielu ludziom żyje się dziś (głównie dzięki mieszance 500 plus i niskiego bezrobocia) trochę łatwiej. Mogą spełnić parę pragnień przez lata odkładanych na później, a w pracy ich pozycja jest mniej narażona na łaskę i niełaskę szefostwa. Ale oczywiście nie ma mowy o żadnym raju na ziemi. Relatywna poprawa sytuacji pracowników sektora prywatnego przynosi uzasadnione pytanie w budżetówce: kiedy nasza kolej? Trafiając do lekarza, większość z nas pyta „gdzie ta obiecana dobra zmiana?”. Są też i takie obszary (edukacja), gdzie PiS nie tylko nie polepszył sytuacji, ale przyniósł raczej chaos i destrukcję.
Z tej plątaniny doświadczeń i motywów Polki i Polacy będą mogli już za tydzień wyciągnąć konsekwencje. W zgodzie z własnym sumieniem, interesem i sympatiami. I tak będzie dobrze. I to jest właśnie w demokracji najpiękniejsze.