"Super Express": - W zeszły piątek premier powiedział, że nie będzie uczestniczyć w licytowaniu się na pomysły dotyczące zapobiegania pladze pijanych kierowców. A już we wtorek przelicytował opozycję. Jak pan ocenia to, że rząd włącza się w histeryczną atmosferę?
Dr Rafał Chwedoruk: - Nie dziwi mnie to, bo mamy do czynienia z permanentną kampanią wyborczą. Wyniki elekcji do Parlamentu Europejskiego, a wkrótce potem do samorządów będą dla Donalda Tuska decydujące. Unicestwił on opozycję wewnątrzpartyjną, ale to nie znaczy, że problem przywództwa w obozie władzy zniknął. Gdyby wybory wypadły kiepsko, ten problem by wrócił z całą mocą. W polityce nieobecni nie mają racji. Skoro rozpoczęła się licytacja, to partia rządząca nie może z niej zrezygnować. Poza tym premier Donald Tusk przez całe lata prezentował się jako zdeterminowany szeryf, aby przekreślić swój dawny wizerunek gdańskiego liberała wciąż młodego duchem. Stąd brały się jego zaskakujące radykalizmem wypowiedzi dotyczące krucjat przeciwko otaczającemu nas złu - wojna z dopalaczami, wojna z kibicami czy chemiczna kastracja pedofilów. Gdyby zaniechał takich wypowiedzi, opozycji byłoby go znacznie łatwiej krytykować. Ale w przypadku pijanych kierowców, wbrew pozorom, nie zalicytował aż tak wysoko, jak niektórym się wydaje.
Patrz: Jak działa alkomat, dlaczego warto mieć takie urządzenie, czym kierować się przy zakupie alkomatu
- Co pan ma na myśli?
- Platforma podniosła pomysł obowiązkowych alkomatów w samochodach - pomysł, który chyba nie będzie skuteczny, jeśli chodzi o zapobieganie patologii - natomiast nie w pełni podjęła licytację np. odnośnie do wysokości kar pieniężnych czy konfiskaty pojazdów.
- Dlaczego?
- Bo wyborcy Platformy - ci, od których zależy teraz przetrwanie tej partii w roli dużego ugrupowania - to ludzie jeżdżący samochodami i silnie przywiązani do prawa własności. Taką licytację mogliby odebrać co najmniej ambiwalentnie.
Rozmawiał Paweł Lickiewicz